Półtora miliarda złotych z podatku cukrowego, który miał wspomagać leczenie cukrzycy gdzieś jest, lecz nie wiadomo, gdzie. Eksperci mówią, że po jego wprowadzeniu sytuacja nie uległa zmianie, Ministerstwo Zdrowia mętnie się tłumaczy, a pieniędzy nie ma.
Rok temu rząd wprowadził „podatek cukrowy”. Zgodnie ze specjalną ustawą opłata od środków spożywczych miała wspierać prozdrowotne wybory konsumentów i ograniczyć spożycie słodkich napojów. Rząd wcale nie ukrywał, że chodziło o zmuszenie sprzedawców do podniesienia cen, co miało zniechęcić Polaków przede wszystkim do spożywania napojów gazowanych. Środki finansowe uzyskane podatku miały być przeznaczone na walkę z cukrzycą u Polaków, głównie na refundację nowoczesnych leków oraz na edukację pacjentów cukrzycowych.
Wprowadzony z początkiem 2021 r. podatek rzeczywiście z miejsca spowodował wzrost cen słodkich napojów gazowanych, przy czym szybko okazało się, że ich spożycie szczególnie mocno nie spadło. Dla rządu powinna to być dobra wiadomość – oznaczała bowiem duże wpływy do budżetu z tytułu wspomnianego podatku.
Gdzie jest półtora miliarda?
Istotnie, w ciągu roku z tytułu podatku cukrowego do budżetu państwa wpłynęło półtora miliarda złotych. Po roku dziennikarze „Naszego Dziennika” postanowili sprawdzić, jak w praktyce wygląda realizacja ustawy i ile środków z podatku cukrowego zostało przeznaczonych na walkę z cukrzycą. Okazało się, że pieniądze „rozpłynęły się jak sen złoty”. Według rozmówców „Naszego Dziennika” żadna z substancji leczniczych, która miała być nabywana przez Ministerstwo Zdrowia za pieniądze z podatku cukrowego, nie dostała akceptacji refundacyjnej. Nie ma też pieniędzy na edukację pacjentów.
– Pieniądze, które miały być przeznaczone na konkretną edukację i leczenie pacjentów diabetologicznych, zasiliły inne projekty. (…) nie ma środków na finansowanie porady edukacyjnej w diabetologii – powiedział prof. Krzysztof Strojek, kierownik Oddziału Klinicznego Chorób Wewnętrznych, Diabetologii i Schorzeń Kardiometabolicznych Śląskiego Uniwersytetu Medycznego.
Co na to Ministerstwo Zdrowia?
Zastępca dyrektora w Biurze Komunikacji Społecznej i Promocji NFZ Paweł Florek, twierdzi, że pieniądze były i zostały rozdysponowane. Według niego 1,05 mld zł przeznaczono na refundację produktów leczniczych, 495 mln zł na refundację pasków do mierzenia glukozy we krwi, a 154 mln zł na realizację świadczeń w opiece specjalistycznej. Jak mówi, dodatkowo w ramach edukacji opracowano przepisy oparte na diecie DASH, które bezpłatnie (!) zamieszczono na stronie NFZ. Problem w tym, że eksperci twierdzą, że poza przepisami, wszystko o czym mówi Florek, było dostępne przed wprowadzeniem podatku cukrowego. I podnoszą, że refundacje są identyczne jak przed podatkiem. No może poza refundacją igieł do wstrzykiwaczy insulinowych. Podatek w żaden sposób nie poprawił więc sytuacji ludzi chorych na cukrzycę. W dodatku edukacja cukrzycowa nie powinna zdaniem ekspertów polegać na opublikowaniu listy przepisów. Powinno w niej chodzić nie o nauczenie chorych co i jak gotować, ale jak samemu korygować dawki leków w zależności od poziomu cukru we krwi, który przecież ulega ciągłym zmianom.
Gdzie więc podział się podatek cukrowy?
Źródło: „Nasz Dziennik”