Jakie jest najlepsze miejsce do wyrażania poglądów, dla postkomunisty? Oczywiście Gazeta Wyborcza! I oto właśnie w gazecie Michnika, mamy wywiad z Włodzimierzem Cimoszewiczem, który głosi, że nie ma przecież dowodów, że to Łukaszenka stoi za pojawieniem się na granicy migrantów. Mało tego, Cimoszewicz troszczy się o zwierzęta, które ucierpią przez budowę płotu.
Były premier oczywiście uważa, że migrantom należy pomóc.
– To jest normalne, ludzkie zachowanie, tak się zachowuje człowiek przyzwoity, niezależnie od tego, czy dyktują mu to takie czy inne racje moralne czy religijne. Takie jest też stanowisko prawa, o czym wczoraj przypomniał Polsce Europejski Trybunał Praw Człowieka– stwierdził Cimoszewicz.
Wskazuje, że nie ma żądnych dowodów na działalność Łukaszenki w kwestii kryzysu migracyjnego. Mało tego, Cimoszewicz uważa, że strażnicy graniczni nie powinni być anonimowi:
– Oni powinni mieć identyfikatory z nazwiskiem, dystynkcje, powinni mieć oznaczenia jednostek czy formacji wojskowych, w których służą. To co się dzieje, to jest przecież pisz wymaluj, tylko inny kolor munduru, jak to co się działo na Krymie siedem lat temu, kiedy pojawili się ludzie i nie wiadomo było kim są. Czy są żołnierzami, skąd są itd. Ta symbolika jest wprost okropna. Polska naśladuje Putina działającego bezprawnie na Krymie, w tej chwili, na swym własnym terytorium – ocenił Włodzimierz Cimoszewicz.
I teraz najlepsze. Co tam obywatele, co tam bezpieczeństwo mieszkańców Podlasia. Biedne zwierzęta, są teraz najważniejsze:
– Dzikie zwierzęta, żyjące na wolności nie znają pojęcia granicy między państwami. Migracja zwierząt jest czymś całkowicie naturalnym i właściwym. Jeżeli ten nieszczęsny płot z drutem kolczastym zostanie postawiony na terenie Puszczy Białowieskiej, to – przepraszam, że mówię o takich niby drobiazgach – np. rysie, żyjące w Puszczy Białowieskiej nie będą mogły przekraczać tej granicy, albo będziemy je znajdowali poszarpane na tym drucie kolczastym – bił na alarm Cimoszewicz.
Źródło: Gazeta Wyborcza