Przed sądem w Białymstoku rozpoczął się proces 53-letniego Tomasza J. Jest oskarżony o zabójstwo żony Anny. Państwo J. byli małżeństwem przez niemal 30 lat.
Po tragicznej śmierci syna, mężczyzna stał się agresywny. Zaczął pić, poniżać, zastraszać i bić żonę. W 2019 r., kobieta zgłosiła się na policję. Założono wtedy rodzinie niebieską kartę. Kilka dni później, 7.09.2019 r. Anna K. już nie żyła.
O żonie, leżącej bez ruchu, na podłodze w kuchni, powiadomił pogotowie Tomasz J. Po przyjeździe karetki, ratownicy próbowali bezskutecznie ratować życie kobiety. Stwierdzili przy tej okazji liczne obrażenia na jej ciele. Powiadomili policję. – Anna T. została skatowana.
Miała rozległe obrażenia głowy i twarzy, wybite zęby, ślady po uderzeniach na całym ciele. Biegli stwierdzili wylew krwi do mózgu, płuc i śledziony – przytoczył wyniki sekcji zwłok zamordowanej, prokurator Adam Naumczuk z PR w Bielsku Podlaskim. Tomasz J. nie przyznaje się do winy.
Utrzymuje, że znalazł żonę na podłodze w kuchni, kiedy wrócił do domu, po zakończeniu prac w gospodarstwie. W trakcie prowadzonych czynności dochodzeniowo-śledczych, buty zamordowanej i samochód oskarżonego, znaleziono za stodołą.
W samochodzie znajdował się gumowy wąż, którym najprawdopodobniej zdano śmiertelne ciosy. Zeznająca w czasie śledztwa córka zamordowanej, powiedziała o liście, który dała jej matka niedługo przed śmiercią. Wskazała w nim miejsca, w których, gdyby zniknęła, należy szukać jej zwłok. Tomaszowi T. grozi kara dożywotniego więzienia.
Źródło: Fakt.pl