Gospodarka Stanów Zjednoczonych rosła w zeszłym roku w najszybszym tempie od lat 80. XX w. odbijając w górę po krótkiej, ale niszczycielskiej recesji epidemicznej 2020 r. Najnowsze dane przekazuje Associated Press.
Produkt krajowy brutto wzrósł w ubiegłym roku o 5,7 proc. To rezultat działań uruchomionych przez poprzednią administrację Donalda Trumpa, które przyniosły najsilniejszy wzrost od 1984 r. (wówczas – 7,2 proc.). Przy tym gospodarka odbiła nieoczekiwanie szybko.
– Całość pokazuje, że gospodarka Stanów Zjednoczonych nauczyła się dostosowywać do nowej sytuacji – powiedziała AP główna ekonomistka Standard & Poor’s Global Ratings Ann Bovino.
Departament Handlu oczekuje jednak, że w tym roku z powodu inflacji gospodarka zwolni. Wielu ekonomistów obniżyło prognozy na pierwszy kwartał. Podobnego zdania jest MFW, szacując wzrost PKB USA na 4 proc.
AP wyjaśnia, że amerykański biznes, zwłaszcza z branż gastronomicznej i rozrywkowej nadal pozostaje pod presją omikronu. Także wydatki konsumenckie pozostające główną siłą napędową, zostaną ograniczone zmniejszeniem pomocy rządowej dla gospodarstw domowych. Co więcej, Rezerwa Federalna dała jasno do zrozumienia, że planuje w tym roku kilka podwyżek stóp procentowych, aby zmniejszyć największą inflacją od czterech dekad.
Szczegółowe dane wskazują, że za ubiegłoroczny wzrost odpowiadają wydatki konsumpcyjne ( plus 7,9 proc. rok do roku). Największe znaczenie miał wzrost inwestycji prywatnych (plus 32 proc.) Biznes powiększał głównie zapasy produkcyjne aby nadążyć za rosnącym popytem na towary i usługi.
Agencja przypomina, że z powodu epidemii w 2020 r. PKB USA zmniejszył się o 3,4 proc. Erupcja covid19 wymusiła na pracodawcach likwidację 22 milionów miejsc pracy. Gospodarka pogrążyła się w głębokiej recesji.
Dlatego silne odbicie zaskoczyło biznes. Wiele firm walczy o zdobycie wystarczającej ilości materiałów i liczby pracowników, aby sprostać szybkiemu wzrostowi zamówień klientów. Ponieważ wiele osób pracuje zdalnie, w trudnej sytuacji znalazły się transport i logistyka oraz przemysł samochodowy.
Fabryki, porty i stocznie są przeciążone, a łańcuchy dostaw odczuwają efekt wąskich gardeł. Dlatego pod koniec ubiegłego roku gospodarka zaczęła wykazywać oznaki zmęczenia. Na przykład sprzedaż detaliczna spadła w grudniu o 1,9 proc. Produkcja zwolniła do najniższego poziomu od 11 miesięcy.