Katar nie zamierza się patyczkować z lobby LGBT. Zapowiedział, że nie dopuści do promocji LGBT, więc nie dopuszcza.
Była kapitana reprezentacji piłkarek Walii niejaka Laura McAllister i grupa jej rodaków wybrała się na mecz z USA w tęczowych kapelutkach, zapewne licząc, że w ten sposób przemycą gejowskie barwy na stadiony. Przywdziali czapki walijskiego stowarzyszenia wspierającego społeczność LGBTQ+ – Rainbow Wall. Ochrona okazała się kompletnie nieczuła i dała im wybór albo zdjęcie gejowskich kapelutków i mecz, albo kapuletki i brak wejściówek.
– Kiedy staliśmy w kolejce usłyszeliśmy, że ludzie noszący czapki typu Bucket z tęczowymi nadrukami muszą je zdjąć – relacjonowała McAllister telewizji ITV News
– Powiedzieli, że to zakazany symbol i że nie mamy prawa pokazać go na stadionie – dodała.
Gejowskie czapki z głów zostały zdjęte Walijczykom zaraz po tym, jak kapitanowie „postępowych” drużyn zrezygnowali z noszenia tęczowych opasek. W ich przypadku wystarczyła zapowiedź FIFA żółtych kartek, by każdy kapitan uznał, że solidarność ze „społecznością LGBTQIA+” jest mniej warta od meczu.
Była piłkarka próbowała bardziej się stawiać. – Nie zamierzałam zdejmować kapelusza. Zwróciłam uwagę [w rozmowie z ochroniarzami – PAP], że wcześniej było wiele komentarzy ze strony FIFA na temat wspierania praw osób LGBTQ+ podczas tego turnieju. Pochodzę z kraju, w którym jesteśmy bardzo zaangażowani w zapewnienie równości dla wszystkich – opowiadała. Na ochronie stadionu nie zrobiło to żadnego wrażenia. W Europie za propozycję zdjęcia gejowskiego kapelutka z pracy ekspresowo wyleciałby składający propozycję ochroniarz. W Katarze eks-zawodniczka oraz towarzyszący jej kibice zostali zaprowadzeni do stadionowego biura rzeczy znalezionych, żeby mogli sobie zdeponować kapelutki. Dzielna działaczka jednak ukryła kapelutek w torbie. Brakuje relacji, czy była na tyle dzielna, żeby go założyć na głowę będąc na stadionie.
Na stadion nie został też wpuszczony amerykański dziennikarz Grant Wahl, który postanowił pocawniakować i założył koszulkę z tęczowym symbolem.
Cwaniakownie nie wyszło także belgijskiej reprezentacji. Piłkarze mieli zamiar wystąpić w koszulach z nadrukiem tęczy i napisami „love” na kołnierzu, ale ich noszenia zabroniła im FIFA, podając, że nadruk to w rzeczywistości nawiązanie do fajerwerków belgijskiego festiwalu muzycznego Tomorrowland, co można uznać za ukrytą reklamę.
Jak do tej pory, nie zdarzyło się, żeby w ramach solidarności z LGBTQIA+ ktokolwiek z kibiców lub którakolwiek z drużyn zrezygnowała z obecności na mistrzostwach, trzasnęła drzwiami od samolotu i wróciła do domu. Szkoda, że do Kataru nie wybrała się Komisja Europejska. Może ta wizyta wbiłaby jej do głowy jakże prostą zasadę „wolnoć Tomku w swoim domku”. W cudzym – respektujesz zasady gospodarza, albo wypad.
No i bardzo dobrze!
Zuch chłopaki!
Choć to islam;
Przynajmniej konsekwentnie.
Homoseksualizm = pedofilia = KK = KS