Po tragicznej śmierci Afroamerykanina George’a Floyda, którego zabił biały policjant, sprawy kolonializmu powróciły ze wzmożoną siłą. Również w Niemczech, które przez pewien okres były czwartą potęgą kolonialną świata – informuje D
Ślady tamtych czasów obecne są w Niemczech do dziś w postaci pomników, nazw ulic, czy placów. Mimo, że niemiecka historia kolonialna, co sami podkreślają, nie była długa – od 1884 r. do końca I wojny światowej – wciąż trwają spory o jej rozliczenie. Podnoszone są kwestie nazewnictwa ulic, ale także dużo poważniejsze problemy.
Dyskusja dotyczy sposobu rehabilitacji – przeproszenia i ewentualnie wypłacenia odszkodowań. Wymieniane są przy tej okazji najbardziej tragiczne wydarzenia: krwawe stłumienie powstania plemion Herero i Nama w niemieckiej Afryce Południowo-Zachodniej i plemienia Maji-Maji we wschodniej Afryce.
Sprawa nie jest błaha, bo o odszkodowania upominają się spadkobiercy mordowanych przez niemieckich kolonizatorów plemion. Najbardziej aktywna jest Namibia. Mordowane na jej terenie plemiona Hero i Nama skarżą Niemcy w Nowym Jorku. Domagają się nie tylko odszkodowań, ale także – według prof. Jürgena Zimmerera – udziału w negocjacjach.
Źródło: Deutsche Welle/ dw.com