Wszyscy skoncentrowali się na tym, że Tusk zapowiedział, iż chce pomyśleć o wyprowadzeniu Polski z konwencji, której nigdy nie podpisała. Nikt nie pyta, dlaczego po pół roku zmienił zdanie odnośnie stosowania min przeciwpiechotnych.
Z mównicy sejmowej 7 marca Donald Tusk zapowiedział, że będzie rekomendował wycofanie się Polski z konwencji ottawskiej o minach przeciwpiechotnych. Wywołał tym konsternację wszystkich pięknoduchów, choćby dlatego, że miny przeciwpiechotne “zwalczała” księżna Diana, choć robiła to dopiero po rozwodzie z mężem, księciem Karolem (obecnie już królem Karolem III). Co może zaskakiwać, w Polsce Traktat ottawski o zakazie użycia, składowania, produkcji i przekazywania min przeciwpiechotnych oraz o ich zniszczeniu został podpisany oraz ratyfikowany i wszedł w życie 1 czerwca 2023 r., zatem już w czasie trwania od roku wojny na Ukrainie.
To nie koniec, bo Tusk zapowiedział, że “chce rozważyć” także wypowiedzenie konwencji dublińskiej, dotyczącej amunicji kasetowej. Zazwyczaj sformułowanie tego rodzaju nic nie znaczy i teraz też tak pewnie jest. Zwłaszcza, że Polska nigdy nie podpisała konwencji o amunicji kasetowej. Wygląda więc na to, że bawiąc się w męża stanu, Tusk nieco przeszarżował, co natychmiast wykorzystała opozycja. “Taki gość jest premierem. Jakich pacanów musi mieć na zapleczu” — ocenił poseł PiS Michał Woś.
“Cieszę się, że premier Tusk zapowiedział wycofanie Polski z Konwencji Ottawskiej w sprawie min przeciwpiechotnych. Postulowałem to już w maju zeszłego roku, Konfederacja złożyła też projekt ustawy w tej sprawie. Dobrze byłoby, gdyby premier Tusk zapoznał się z naszymi innymi propozycjami. Trzeba, na przykład, natychmiast zliberalizować ustawę o wytwarzaniu broni i amunicji, która w praktyce niemal uniemożliwia produkcję w Polsce broni i amunicji” — skomentował z kolei lider Konfederacji i kandydat na prezydenta Sławomir Mentzen, litościwie pomijając kosmiczną wpadkę premiera.
Tusk po raz kolejny zmienił zdanie. Co ciekawe – o wystąpieniu Polski z postanowień Traktatu Ottawskiego w zeszłym roku mówili także politycy PiS, przy czym traktat wszedł w życie w końcówce ich rządów i wtedy go nie zatrzymywali. „Wojna na Ukrainie pokazała, że bez min nie można skutecznie się bronić” – powiedział w maju 2024 roku w stacji RMF FM, Michał Dworczyk poseł PiS, szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w latach 2017-2022. Dodał, że to sytuacja na świecie sprawia, że Polska powinna wystąpić z postanowień Traktatu Ottawskiego i że Prawo i Sprawiedliwość przygotowało projekt uchwały w tej sprawie. Także Mateusz Morawiecki mówił o konieczności wystąpienia z Traktatu Ottawskiego. „To jest traktat, który doprowadził do tego, że Polska nie może robić realnych umocnień na granicy ze względu na to, że jako członek tego paktu, nie możemy posługiwać się tym, co na linii frontu między Ukrainą a Rosją, na Ukrainie, jest najbardziej efektywne, czyli minami, czyli zaminowaniem pól” – mówił w 2024 roku były już wtedy premier. Donald Tusk zajmował wówczas dokładnie odwrotne stanowisko niż dziś – ogłosił, że Polska nie planuje zaminowywać granicy i nie przewiduje polskiej inicjatywy w zmianie wspomnianego prawa międzynarodowego. Coś się chyba zmieniło, skoro już nie chce dialogu z Rosją “taką, jaką ona jest”, ale jeszcze chce stosować miny przeciwpiechotne. Wygląda na to, że czasy przyjaźni z Putinem minęły.
