Około dwóch tysięcy osób uczestniczyło według policji w sobotę w Rzymie w dwóch manifestacjach przeciwników zaostrzonych przepisów o walce z epidemią, w tym obowiązku noszenia maseczek. „Maseczki szkodzą i odbierają wolność” – powtarzali protestujący.
Protestowali także przeciwko nazywaniu ich „negacjonistami”, ponieważ – jak przypomnieli – określenie to używane jest w zupełnie innym kontekście.
Do uczestników manifestacji policja w Wiecznym Mieście apelowała o przestrzeganie zasad sanitarnych, przede wszystkim o założenie maseczek i zachowanie dystansu społecznego. Wiele osób nie wysłuchało tych apeli; zostały spisane i ukarane mandatami. Doszło do napięć z siłami porządkowymi. Jednego manifestanta zatrzymano.
„Wyzwolić Włochy z dyktatury sanitarnej” – to hasło wiecu na placu Ust Prawdy, gdzie zgromadziło się kilkadziesiąt osób, między innymi członkowie i sympatycy neofaszystowskiej formacji Forza Nuova.
Na Lateranie odbył się zaś „Marsz wyzwolenia”, na którym zebrało się ok. 2 tys. osób. Niewiele z nich miało maseczki, nikt nie przestrzegał zasady dystansu społecznego.
„Nie nosimy maseczek, bo to symbol poddaństwa. Boimy się tylko utraty wolności” – mówili manifestanci. Podkreślali, że bronią konstytucji.
Protesty odbyły się w dniu, gdy we Włoszech zanotowano ponad 5700 nowych zakażeń koronawirusem – podkreśliła telewizja RAI w wieczornym wydaniu dziennika.
Z Rzymu Sylwia Wysocka (PAP)
sw/ kar/