Rosja jeszcze długo nie będzie przeciwnikiem dla US Navy. Największe obawy Kremla wywołuje jednak morska potęga Chin.
Portal Flot.ru ocenił siły marynarek wojennych trzech mocarstw militarnych: Rosji, USA i Chin. Oceny nie wyglądają korzystnie dla aspiracji Kremla. Według opublikowanych informacji potencjał bojowy czterech flot (Północnej, Bałtyckiej, Czarnomorskiej, Pacyfiku) i jednej flotylli (Kaspijskiej) równy jest 49 proc. sił US Navy.
Mimo rozległych planów i jeszcze szumniejszych zapowiedzi w 2019 r. rosyjskie stocznie przekazały siłom zbrojnym okręt podwodny o klasycznym napędzie, trałowiec oraz kilka kutrów rakietowych i korwet.
Z powodu deficytu środków finansowych, a przede wszystkim embarga technologicznego wstrzymano modernizację atomowego okrętu podwodnego klasy Jasień i budowę rakietowego krążownika podwodnego klasy Boriej. Podobny los spotkał okręty desantowe.
Rosyjscy analitycy podkreślają, że również flota USA boryka się z problemami i „utraciła dotychczasowe tempo przekazywania nowych jednostek do użytku”. W ubiegłym roku amerykański przemysł zakończył budowę niszczyciela rakietowego klasy Arleigh Burke, atomowego okrętu podwodnego typu Wirginia i sześciu jednostek strefy przybrzeżnej.
Największym zmartwieniem Rosji okazuje się jednak zwiększający się dystans do chińskiej marynarki wojennej. Jej potencjał bojowy rośnie szybko dzięki postępowi technologicznemu. Wg ocen portalu, marynarka ChRL odpowiada już 93 proc. potencjału US Navy.
Taka sytuacja deklasuje rosyjskie siły morskie w ewentualnym starciu z każdą z dwóch największych flot wojennych świata.
