W nocy z soboty na niedzielę w ubiegłym tygodniu policjanci interweniowali w klubie Face 2 Face. Zdaniem właścicieli dyskoteki, funkcjonariusze w zamkniętym pomieszczeniu mieli użyć gazu i wyraźnie przejawiali agresję wobec przebywających tam osób. Nie chcieli się przy tym wylegitymować i podawali się, a to za Jamesa Bonda, a to za Grzegorza Brzęczyszczykiewicza.
Moim zdaniem policja dostała odgórny rozkaz, by wejść i pacyfikować ludzi. Użyli granatów hukowych i znęcali się nad ludźmi. Policja traktuje ludzi jak ścierwa – opisywał sytuację Michał Wojciechowski, lider Strajku Przedsiębiorców.
– Ja uważam, że u nas nie było interwencji policji. Do nas przyszli bandyci. Panie z sanepidu, mimo że nie przeprowadziły żadnej kontroli miały nakaz zamknięcia lokalu – powiedział wtedy właściciel Face 2 Face.
Policja jednak uważa inaczej. Właściciel klubu został zatrzymany w piątek wieczorem, a w sobotę został doprowadzony do Prokuratury Okręgowej w Gliwicach. Tam przedstawiono mu zarzut sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób. Grozi mu za to aż do ośmiu lat więzienia.
Został już co prawda zwolniony do domu, objęty jest jednak policyjnym dozorem i otrzymał nakaz zaprzestania działalności gospodarczej.