Federalny minister zdrowia Niemiec Jens Spahn omówi w poniedziałek rano ze swoimi odpowiednikami z krajów związkowych doniesienia o masowych nieprawidłowościach w punktach wykonywania testów na obecność koronawirusa. Chodzi o zgłaszanie większej ilości badań niż w rzeczywistości było wykonanych. Po publikacjach medialnych o oszustwach sprawę bada też prokuratura.
Prokuratura w położonym w Nadrenii Północnej-Westfalii Bochum wszczęła w piątek śledztwo dotyczące zawyżania liczby przeprowadzanych testów antygenowych przez punkty szybkich badań.
W zeszłym tygodniu dziennik “Sueddeutsche Zeitung” donosił, że mająca siedzibę w Bochum firma MediCan, która prowadzi 54 ośrodki testowe w 36 niemieckich miastach, zgłaszała kilkakrotnie więcej badań niż w rzeczywistości wykonywała.
Niemcy raz w tygodniu mogą poddać się bezpłatnemu badaniu na obecność koronawirusa. Negatywny wynik pozwala na wejście do restauracji, niektórych sklepów czy instytucji kultury. Centra testowe otrzymują 18 euro refundacji za przeprowadzenie badania. Zdaniem dziennika system jest praktycznie pozbawiony kontroli, opiera się na finansowaniu deklarowanej liczby badań, których nie trzeba odpowiednio dokumentować.
Jak informuje gazeta, w samej Nadrenii Północnej-Westfalii w połowie marca działało 1,8 tys. punktów szybkiego testowania, a dwa miesiące później już ponad 8,7 tys. Centra testowe są organizowane nie tylko przez lekarzy i farmaceutów, ale również przez fryzjerów, siłownie i kawiarnie, do złożenia – w przeważającej mierze pozytywnie rozpatrywanego – wniosku o otwarcie punktu wystarczy internetowy kurs pobierania wymazów – relacjonuje “Sueddeutsche Zeitung”.
Dziennikarskie śledztwo przeprowadzone wraz z dwoma regionalnymi redakcjami publicznego radia wykazało, że MediCan zgłosiło w niektórych punktach wykonanie ponad dziesięć razy większej liczby badań niż w rzeczywistości. Firma tłumaczyła to włączaniem do liczby testów przeprowadzanych w niektórych lokalizacjach badań wykonanych w innych ośrodkach. Lokalne władze medyczne przekazały, że taka praktyka jest nielegalna.
“Nie mogę kontrolować centrów testowania z Berlina” – tłumaczył w niedzielę w telewizji ARD Spahn przekonując, że kontrolę nad punktami wykonywania testów sprawują lokalne władze medyczne, które powinny również nie dopuszczać do nadużyć przy rozliczaniu badań. Zapowiedział równocześnie na Twitterze zwiększenie “losowych kontroli”.
Jak przekazał rzecznik Spahna, w poniedziałek minister omówi z ministrami zdrowia niemieckich landów problem kontroli rozliczania testów po zgłaszanych nieprawidłowościach.(PAP)
adj/ kgod/