Czy ktoś w Białym Domu czuwa, aby prezydent Joe Biden nie powiedział za dużo? Niewykluczone. Media w stanach omawiają sytuację do której doszło podczas jednej z konferencji prasowych, gdy po zadanym pytaniu o ewakuację Amerykanów z Afganistanu, wyłączono prezydentowi mikrofon.
Dziennikarz stacji NBC, Peter Alexander, zapytał prezydenta co zrobi, jeszcze po wyznaczonej przez niego dacie ewakuacji, w Afganistanie wciąż będą przebywać Amerykanie?
Prezydent chciał odpowiedzieć, nawet zaczął to robić, jednak w tym czasie ktoś wyłączył jego mikrofon. Wszyscy zastanawiają się zatem, co takiego powiedział Biden?
Peter Alexandr powiedział, że prezydent miał powiedzieć, że „w takiej sytuacji będzie pierwszą osobą do której zadzwoni”.
Jak Biały Dom komentuje sprawę?
Sytuację tłumaczy się tym, że po prostu minął czas na zadawanie pytań. Jednak jest to dość dziwna teoria, można wręcz powiedzieć niespotykana. Weźmy przykład z Polski. Nikt u nas nie wyłącza mikrofonu premierowi bądź prezydentowi. Jeśli nie chcą odpowiadać, to odchodzą, albo rzecznik kończy konferencję.
Pojawiają się teorię, iż ktoś w Białym Domu nie chciał, aby Biden powiedział coś „niepoprawnego”, co jeszcze bardziej zaogniłoby sytuację wokół niego.
Źródło: Twitter