Polskie kino stacza się coraz niżej. Nie chodzi tylko o antypolskie „rzygi” typu „Wesele 2” Smarzowskiego. Otóż, bohaterami polskich filmów zostają zwyczajni bandyci. Najpierw był film „Najmro” – o Zdzisławie Najmrodzkim. Tu jeszcze można tłumaczyć, że przy okazji chciano przedstawić klimat PRL-u. Teraz zrealizowano film o zwykłym bandziorze, czyli „Nikosiu”, pod znamiennym tytułem „Jak pokochałam gangstera”. Redaktor naczelny „Najwyższego Czasu” Tomasz Sommer skomentował: – Obejrzałem wczoraj tę dłużyznę o Nikosiu jak przykładny masochista. I cóż, rozumiem, że reżyserowi jeszcze nikt nie ukradł auta, skoro tak zachwyca się złodziejstwem. Ja straciłem dwa przez takich Nikosi i uważam, że koncepcja obcinania im rączek jest zasadniczo słuszna. À propos gangsterów – tych najgorszych, bo komunistycznych. W najbliższych dniach odbędzie się premiera filmu, którego bohaterem jest… Edward Gierek. Tak więc proces pokazywania PRL-u jako w sumie „fajnego” państwa trwa. Jak tak dalej pójdzie, należy się spodziewać filmu o ukochanym komuniście Michnika, czyli Wojciechu Jaruzelskim. A potem to już chyba tylko o Tusku i Sławku Nowaku. Jakby co, tytuł jest gotowy: „Chłopcy z ferajny”.
Gierek chociaż coś zbudował dla Polski a ci żydowscy złodzieje – wszystko rozkradli / balcerowicze ,lewandowskie i inne tuSSki .