Dlaczego Jarosław Ziętara został zabity? Nowi świadkowie odkrywają przerażające kulisy ostatnich dni życia reportera.
W Sądzie Okręgowym w Poznaniu trwa proces Mirosława R., ps. Ryba, i Dariusza L., ps. Lala, oskarżonych o uprowadzenie, pozbawienie wolności i pomocnictwo w zabójstwie poznańskiego dziennikarza Jarosława Ziętary. Według prokuratury oskarżeni, podając się za funkcjonariuszy policji, podstępnie doprowadzili do wejścia Ziętary do samochodu przypominającego radiowóz policyjny, a następnie przekazali go osobom, które zabiły dziennikarza i ukryli jego zwłoki.
Oskarżeni nie przyznają się do winy. Mirosław R. i Dariusz L., byli w pierwszej połowie lat 90. pracownikami poznańskiego holdingu Elektromis, którego działalnością interesował się Ziętara.
We wtorek przed sądem zeznania składał m.in. Marian K., dawnej właściciel firmy detektywistycznej. K. zeznał, że w 1992 roku na zlecenie czterech poznańskich dziennikarzy, którzy chcieli poznać okoliczności zniknięcia Ziętary, jego firma prowadziła swoje śledztwo w tej sprawie.
Były detektyw zeznał, że jego współpracownicy po kilku miesiącach powiedzieli mu, żeby „odstąpić od tej sprawy, że to jest sytuacja sięgająca wyżej, a my nie mamy środków, żeby to dalej prowadzić”. K. dodał, że na podstawie czynności, które wykonali pracownicy firmy „doszliśmy do wniosku, że w sprawę jest zaangażowana służba bezpieczeństwa i dalsze nasze zaangażowanie spowoduje kłopoty”.
Detektyw zeznał, że jego pracownicy, którzy prowadzili to postępowanie „mówili, że ta sprawa sięga Mariusza Ś., ale ja prosiłem ich o to, żeby mi dali dowód (…) Firma Ś. zajmowała się handlem i przemytem alkoholu, przewozili w cysternach alkohol. Ten ślad prowadził do tego, że Ziętara w swoich wyjazdach natrafił na to. Ale nie było na to dowodów. To były tylko luźne uwagi moich pracowników na odprawach. Moi pracownicy doszli do takich wniosków na postawie zeznań pracowników Ś., ale nie wiem jakich”.
K. uściślił, że w trakcie prowadzenia tego śledztwa pojawiły się ślady świadczące o tym, że „firmy Mariusza Ś., Elektromis, miały powiązania z rządem, a Jarosław Ziętara trafił ponoć na ten ślad”. Świadek zasugerował także, Mariusz Ś. mógł mieć związek ze sprawą bazy PKS w Śremie – tym tematem zajmował się Ziętara.
Mnie się wydaje , że to opozycja popaprańców . Potem łażą nawaleni po sejmie.