19 sierpnia 1901 r.
Ten krzyż to symbol. Tatr. Wiary górali. Poświęcenia. Polski. Nawet Niemcy i stalinowcy nie odważyli się podnieść na niego ręki.
Na pomysł wpadł zakopiański proboszcz ks. Kazimierz Kaszelewski. Przekonał parafian do uczczenia 1900 „urodzin” Chrystusa poprzez postawienie w górach krzyża. Tak dużego, żeby był widoczny z Zakopanego. Wybrano Giewont, bo tę górę jako pierwszą widzą podróżni przybywający do stolicy Tatr. Aby się przekonać, jakiej wysokości będzie potrzebny krzyż, by był widoczny z Zakopanego, zrobiono próbę: z dwóch długich żerdzi zabranych z szałasu zbito krzyż o wysokości 10,5 m. Był widoczny. Metalowy krzyż w elementach wykonała fabryka Góreckiego w Krakowie. Koleją przywieziono je do Zakopanego.
400 żelaznych elementów krzyża o łącznej wadze 1819 kilogramów (według innych źródeł o wadze 1978 kg), zostało podwiezionych 18 wozami konnymi na Halę Kondratową. Stamtąd 500 osób wniosło je na szczyt Giewontu. Oprócz metalowych elementów górale wnieśli jeszcze 400 kg cementu i 200 płóciennych konewek wody, pochodzącej ze źródła pod Kondracką Przełęczą. Montaż krzyża na szczycie góry trwał 6 dni. Krzyż zmontowało 6 górali i pracownicy Góreckiego pod jego osobistym nadzorem.
Krzyż ma wysokość 17,5 m, z czego 2,5 m jest wkopane w skały, ramię poprzeczne ma długość 5,5 m. Na skrzyżowaniu ramion krzyża znajduje się napis: Jesu Christo Deo, restitutæ per ipsum salutis MCM (łac. Jezusowi Chrystusowi, Bogu, w 1900 rocznicę przywrócenia przez Niego zbawienia) . 19 sierpnia 1901 r. ks. kanonik kanclerz Bandurski z Krakowa podczas mszy na Giewoncie, w której uczestniczyło ok. 300 osób, poświęcił krzyż.
Symbol
Krzyż z Giewontu stał się symbolem Tatr. Nikt. Nawet Niemcy w czasie okupacji, stalinowcy i komuniści po wojnie, nie odważył się podjąć próby jego demontażu. W 1975 r. dokonano renowacji krzyża. Młodzież pod nadzorem ks. proboszcza Władysława Curzydły wyniosła z Hali Kondratowej na szczyt Wielkiego Giewontu 1200 kg piasku, 200 kg cementu oraz wodę do betonu. Betonem wypełniono wyrwę pod krzyżem i wzmocniono skały szczytu, sklejając je. Alpinista Krzysztof Szafrański pomalował konstrukcję krzyża na seledynowo, zabezpieczając ją przed korozją. W 1994 r. krakowska firma dokonująca remontu szlaku turystycznego (100 m łańcuchów, klamry, stopnie) odmalowała krzyż. Aby ustabilizować kopułę szczytową zamontowała 14 stalowych kotew wpuszczonych w skałę na głębokość 1 m, a luźne fragmenty skał sklejono specjalnym mineralnym klejem. W 2000 roku zamontowano na krzyżu witraż z Chrystusem miłosiernym i napisem „Jezu ufam Tobie”. W czerwcu i lipcu 2009 r. przeprowadzono kolejny remont krzyża.
Giewont stanowi jedną z najbardziej uczęszczanych gór w Polsce, a do krzyża wchodzą stale pielgrzymki. Pamiętać jednak trzeba, że ze względu na wysokość i ukształtowanie Giewontu przebywanie na tej górze w czasie burzy jest bardzo niebezpieczne. Także krzyż – wysoki i żelazny przyciąga pioruny. 19 sierpnia 1937 r. podczas pielgrzymki z okazji rocznicy poświęcenia krzyża, rozpętała się burza, podczas której w wyniku uderzenia piorunem zginęły 4 osoby, a 13 zostało porażonych (łącznie było 130 osób poranionych i kontuzjowanych). Największy wypadek zdarzył się 22 sierpnia 2019 r., kiedy pomimo ostrzeżeń przed burzami, na szczycie przebywało bardzo dużo osób. Burza rozpętała się nagle, a w wyniku uderzenia piorunem zginęły 4 osoby (w tym dwoje dzieci), a blisko 100 zostało porażonych. Ratownicy TOPR wciąż przypominają, że w razie zbliżającej się burzy należy bezwzględnie zejść ze szczytu.
Repliki i ataki
6 września 2007 krzyż został wpisany do rejestru zabytków województwa małopolskiego. Od 2007 roku replika krzyża, Bałtycki Krzyż Nadziei, stoi w Pustkowie nad Bałtykiem. Kolejna kopia stoi na polach lednickich. W ramach obchodów Wielkiego Jubileuszu Roku 2000 replika krzyża na Giewoncie została postawiona w Wojcieszowie na Dolnym Śląsku (krzyż milenijny).
I tylko Jan Hartman, znany z popierania kazirodztwa profesor UJ żydowskiego pochodzenia, w 2019 r. zażądał na Twitterze usunięcia krzyża z Giewontu. „Krzyż nadal zabija! Usunąć z Giewontu!”, napisał. Internauci zaproponowali mu, żeby pojechał do Zakopanego i powiedział to góralom. Hartmanowi na to odwagi nie wystarczyło.