Świat się dowie, że współczesna Polska nie chce uznać swojej roli w Holokauście, że jako naród zniekształcamy historię, a przecież prawdę trzeba ujawnić. Jan Grabowski w Whitewash opowie światu o współudziale Polaków w unicestwianiu Żydów, a Jad Waszem kolejny raz da mu swoje imprimatur. Czy Polska jest na inwazję przygotowana?
“Sierpień będzie gorący. Zajrzałem do księgarń w Melbourne i w Sydney, do księgarni w Nowym Jorku i w Los Angeles, w Toronto i w Montrealu, i w kilkudziesięciu innych miastach, wszędzie ten sam tekst zapowiedzi i identyczne pierwsze zdanie: Poland, the epicentre of the Holocaust –„Polska, epicentrum Holokaustu, zaczęła się wypierać odpowiedzialności, gdy tylko skończyły się nazistowskie okrucieństwa”. Sierpień będzie miesiącem oskarżeń. Wstrząsów wtórnych. Świat się dowie, że współczesna Polska nie chce uznać swojej roli w Holokauście, że jako naród zniekształcamy historię, a przecież prawdę trzeba ujawnić. Jan Grabowski w Whitewash opowie światu o współudziale Polaków w unicestwianiu Żydów, a Jad Waszem kolejny raz da mu swoje imprimatur. Czy Polska jest na inwazję przygotowana? Historycy piszą: ignorant, dyletant, obnażają bezczelne łgarstwa Grabowskiego, warsztat nazywają niechlujnym. Czy to wystarczy? „Zwycięzcy nikt później nie pyta, czy powiedział prawdę” – to Hitler, nakazując prowadzenie z Polską wojny z „największą brutalnością”, obiecując dostarczenie pretekstu, i Niemcy rozpoczną inwazję, przecież Polacy to zwierzęta, na które „działa tylko siła”. Goebbels, minister propagandy Rzeszy, dokładał starań, by Polskę obciążyć winą za wybuch wojny, a Polaków ukazać jako zbrodniarzy” – pisze w najnowszej “Warszawskiej Gazecie” Jacek “Rekontra” Piasecki.
I dodaje “W drugim tomie pracy zbiorowej „Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski” pod redakcją Barbary Engelking i Jana Grabowskiego jest artykuł Karoliny Panz „Powiat nowotarski” i w nim relacja Abrahama Furmana, który ukrywał się w lasach koło Ochotnicy: Gestapo wyznaczyło nagrodę za każdego Żyda 1000 zł. Kto doprowadził, ten otrzymał tę nagrodę. I kiedy niepamiętnego dnia w listopadzie w roku 1942 spadł pierwszy śnieg, ludność wiejska puściła się w pogoń za śladami po lasach, borach, polanach i przepaściach, wtenczas wleczono nasze siostry i braci ze wszystkich stron wiosek na Gestapo i w taki sposób wykańczali nas. Wiarygodność relacji jest mniej więcej taka sama jak ta z TVN-u mieszkanki Hajnówki o migrancie: „Białorusini wypchnęli go wręcz do rzeki, on płynął sześć dni. W ciągu dnia w tej lodowatej wodzie, w nocy wychodził na brzeg”.
Autor zdemaskował pomyłkę (?), ale też i wskazał, że “cienka, czerwona linia” jest właśnie przekraczana. Całość artykułu tylko w najnowszej “Warszawskiej Gazecie”.