Po porannych informacjach o wszczęciu śledztwa przez prokuraturę w sprawie nielegalnej kampanii na rzecz Rafała Trzaskowskiego, sesja była nokautem. Do tego jeszcze wpisy na „X”.
Wydaje się, że w PO nadszedł czas rozliczeń. Oto Rafał Trzaskowski, wciąż wiceszef PO, który nie do końca wygoił rany z walki o prezydenturę, znów musi mierzyć się z mocnymi ciosami. Tym boleśniejszymi, że od „swoich”. Podszczypywanie trwa już czas jakiś, ale prawdziwy ból zadano prezydentowi Warszawy w związku z jego projektem uchwały o wprowadzeniu w mieście nocnej prohibicji. Popierali ją radni PiS, Lewicy, Miasto Jest Nasze oraz zwolennicy Rafała Trzaskowskiego z KO. Ci ostatni zmienili jednak zdanie i zdecydowali się opowiedzieć za stanowiskiem zakładającym m.in. pilotażową nocną prohibicję w 2 dzielnicach miasta: Śródmieściu i na Pradze-Północ. Trzaskowski wycofał swój projekt przez sekretarza miasta, którego też wysłał na sesję. Sam się nie pojawił.
Po porannych informacjach o wszczęciu śledztwa przez prokuraturę w sprawie nielegalnej kampanii na rzecz Rafała Trzaskowskiego, sesja była nokautem. Do tego jeszcze wpisy na „X”, czyli, jak meldował trener drugiej klasy Wiesław Jarząbek w „Misiu” genialnego Stanisława Barei: „niektórzy wbijają mu szpilki. To nie ludzie, to wilki”.
Aut. Anna Dąbrowska