Przywykliśmy do tego, że kampania prezydencja bardziej służy składaniu obietnic niż przedstawianiu realnych założeń przyszłej polityki. Niemniej jednak, niejako „pomiędzy wierszami” pojawiają się informacje rzucające światło na przyszłą politykę.
Na przykład Rafał Trzaskowski w TVN24 zakreślił ramy współpracy wojskowej ze Stanami Zjednoczonymi. Kandydat Koalicji Europejskiej przyznał, że kwestia obecności wojsk amerykańskich w Polsce to jeden z „rzadkich przykładów działań, w których opozycja zgadza się z rządem”.
– Tylko że dzisiaj słyszmy od ekspertów, że Amerykanie zastanawiają się nad zmniejszeniem swoich sił w Europie, słyszymy od ekspertów, że Amerykanie zastanawiają się nad przenoszeniem broni nuklearnej w inne miejsca – to są naprawdę bardzo poważne tematy. Dzisiaj pytanie, czy pan prezydent jedzie (do USA) tylko po to, żeby robić sobie kampanię wyborczą, czy jedzie podejmować naprawdę bardzo istotne i być może – jeśli chodzi o broń nuklearną (…) – kontrowersyjne decyzje – mówił Trzaskowski.
– Czy to jest naprawdę właściwy moment, żeby w kampanii wyborczej – ja podejrzewam, że jednak po to, żeby tę kampanię robić też w Waszyngtonie – podejmować tak istotne decyzje dla bezpieczeństwa Polski bez jakiejkolwiek rozmowy z opozycją? – dodał prezydent Warszawy.
Przyznał przy tym, że jest „olbrzymim sceptykiem takiego rozwiązania”, czyli przeniesienia amerykańskiej broni atomowej stacjonującej w Niemczech nad Wisłę.