Weekend upłynął pod znakiem powietrznych nalotów. Lotnictwo izraelskie uderzyło na palestyńskie obiekty w Strefie Gazy. Inne „nieznane samoloty” zbombardowały rządowe lotnisko w Libii niszcząc tureckie systemy obrony rakietowej.
– W nocy z niedzieli na poniedziałek lotnictwo izraelskiej armii dokonało uderzenia rakietowego „na palestyńskie obiekty militarne w Strefie Gazy” – taką informację za pośrednictwem Twitteraprzekazało dowództwo Cahalu.
Zgodnie z wpisem nalot był reakcją na wcześniej wystrzelenie przez Hamas trzech rakiet. Jedną przechwycił izraelski system antyrakietowy, dwie które spadły na terenach niezamieszkanych nie powodując szkód.
W ramach odwetu Cahal zaatakował wojskową infrastrukturę „palestyńskiego ugrupowania terrorystycznego”. Zniszczeniu uległy podziemne arsenały rakiet Hamasu.
Natomiast w niedzielę 5 lipca legalny rząd libijski poinformował o nalocie na strategicznie ważną bazę lotniczą położoną 100 km od stolicy kraju Trypolisu. Według Deutsche Welle, bombardowanie „nieznanych samolotów” spowodowało znaczące straty.
Odpowiedzialność za nalot wzięła na siebie wspierana przez Rosję armia generała Halify Haftara. Światowe agencje wiążą skuteczność ataku z przebazowaniem do Libii kilku rosyjskich myśliwców bombardujących i samolotów szturmowych. Kilkanaście dni temu zdjęcia satelitarne ujawniły, że maszyny zostały przemalowane w barwy armii Haftara.
O tym, że nalotu dokonały rosyjskie samoloty świadczy fakt zniszczenia tureckich systemów obrony powietrznej Howk i stacji ostrzegania radiolokacyjnego KORAL. Jak wiadomo prozachodni rząd w Trypolisie cieszy się zbrojnym wsparciem Ankary.