Podczas spaceru z mamą, 10-letnia dziewczynka znalazła na ulicy Pucka, nieopodal centrum handlowego, butelkę z przymocowanymi do niej słodyczami.
Dziecko podniosło butelkę w przekonaniu, że to element zabawy „w chowanego”. Matka przejęła list. Okazał się być skierowanym do chłopców zaproszeniem od pedofila. Zawierał obsceniczne treści, adres i ofertę 20 zł. dla „odważnych”.
Okazało się, że adres podany w liście wskazywał na dom nieopodal miejsca jego znalezienia. Mieszka w nim mężczyzna, który był już podejrzewany o skłonności pedofilskie. Kobieta powiadomiła o zdarzeniu policję.
Funkcjonariusze, po przyjeździe na miejsce znalezienia butelki, stwierdzili, że nie mają podstaw do interwencji. Brakuje im bezpośredniego, twardego dowodu, wskazującego osobę, która butelkę zostawiła.
Mama dziewczynki, w rozmowie z portalem puck.naszemiasto.pl przypomina sytuację, kiedy mieszkający pod adresem wskazanym w liście z butelki mężczyzna, po jej prowokacji, umówił się na seks z 14-latką.
Został wtedy zatrzymany, jednak po 3 miesiącach, wypuszczono go z aresztu wskazując na chorobę psychiczną. Powiedziała też dziennikarzom o jego ekshibicjonistycznych skłonnościach i filmowaniu przez dzieci tego typu sytuacji.
Źródło:puck.naszemiasto.pl