INFORMUJEMY, NIE KOMENTUJEMY

© 2020-2021 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Centralna Agencja Informacyjna

14:05 | czwartek | 25.04.2024

© 2020-2023 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Pupil tajemniczej damy

Czas czytania: 5 min.

Kartka z kalendarza polskiego

25 kwietnia

Jedźcie sami do Niemiec…

13 kwietnia 1943 W czasie II wojny światowej, Warszawa była dla Niemców najniebezpieczniejszym z okupowanych przez nich miast Europy. Każdy Polak mógł wtedy zginąć...

Koniecznie przeczytaj

Nie dorównuje popularnością Monie Lisie chyba tylko dlatego, że sławę tamtej przyniosło miejsce zamieszkania w Muzeum Luwru. Nie da się też ukryć, że chociaż „starsza” od Mony Lisy, jest od niej… ładniejsza. I jest nasza. Dama z gronostajem. Jak się okazuje, to obraz pełen zagadek, tajemnic i fascynujących historii. A więc kim jest największa polska dama?

Łasiczka, czyli gronostaj

- reklama -

Leonardo da Vinci (1452-1519) był geniuszem. Dwie z jego prac, Mona Lisa i Ostatnia Wieczerza, zajmują czołowe miejsca na listach najsławniejszych dzieł malarstwa. Niestety, do naszych czasów dotrwało prawdopodobnie tylko 15 jego obrazów, chociaż nie można wykluczyć, że gdzieś w prywatnych kolekcjach uchowało się jeszcze jakieś dzieło artysty. Jedno z nich znajduje się w posiadaniu polskiego państwa. Mowa oczywiście o Damie z gronostajem. Jak na dzieło geniusza wszech czasów przystało, Dama kryje wiele sekretów i „mówi milcząc”. Niewiele też brakowało, byśmy stracili ją na zawsze przez Niemców, którzy ukradli ją nam wraz z tysiącami innych dzieł sztuki podczas II wojny światowej. Pora więc, by Dama przestała zachowywać się jak na damę przystało i ujawniła parę tajemnic.

Ona, czyli kto?

Dama to obraz olejny, namalowany przez Leonarda około 1489-90, w technice olejnej, z użyciem tempery, na desce orzechowej o wymiarach 54,7 na 40,3 cm. Przedstawia Cecylię Gallerani, kochankę księcia Ludwika Sforzy i w rzeczywistości jest portretem obojga kochanków. Tyle tylko, że Leonardo da Vinci nie mógł ich namalować dosłownie. Aby wyjaśnić, o co chodziło, pora wyjaśnić, kto jest kim.

- reklama -

Urodzona w 1473 r. Cecylia Gallerani pochodziła z Mediolanu. Była kobietą bardzo dobrze wykształconą, obracała się wśród elity intelektualnej miasta, prowadziła dysputy filozoficzne, biegle władała łaciną i starożytną greką, tworzyła poezję i uważana była za jedną z najwybitniejszych włoskich poetek tego okresu. Kiedy Leonardo zaczął malować jej portret, miała ok. 16-17 lat, była więc bardzo młodziutka. W dzisiejszych czasach zaczynałaby naukę w liceum i latała na randki. Na przełomie XV i XVI w. była traktowana jako zupełnie dorosła osoba. Była też w… ciąży.

Zakazana miłość

- reklama -

Ojcem dziecka był jej kochanek, późniejszy władca Mediolanu książę Ludovico Sforza (1452-1508). Ludovico okazał się władcą bezwzględnym, ale też wybitnym mecenasem sztuki. Za jego panowania mediolański dwór stał się najświetniejszy w Europie, pracowali dla niego architekt Bramante i właśnie Leonardo da Vinci. Przebywając na dworze Leonardo doskonale zdawał sobie sprawę, co się na nim działo. Namalowanie portretu kochanki swego pracodawcy było czymś oczywistym, ale pracę komplikował Leonardowi pewien „drobiazg”. Otóż panna Cecylia została zaręczona i to bynajmniej nie z Ludovikiem, a z hrabią Bergamini. Również sam Ludovico zawarł związek małżeński, ustalony w wyniku starannie dopracowanego kontraktu z Beatrycze d’Este (1475-1497), córką Ercole d’Este, księcia Ferrary i Modeny. Kiedy Leonardo malował portret Cecylii, trwały już negocjacje na temat ślubu Ludovica i Beatrycze. Malarz nie mógł więc sobie pozwolić na bezpośredniość. Mistrz zrobił więc to, co zawsze wychodziło mu doskonale – uciekł się do symboli.

Łasiczka, czyli gronostaj

Zwierzątko na portrecie spoczywa na łonie modelki, zasłaniając jej ciążowy brzuch swoim gibkim, miękkim ciałem i opierając się prawą łapką o lewą rękę modelki. Początkowo błędnie było określane jako łasiczka, zostało zidentyfikowane jako gronostaj w szacie zimowej. Umiejscowienie gronostaja i fakt, że zasłania sobą portretowaną dziewczynę był celowym zabiegiem. Gronostaj ukrywał ciążę swej właścicielki, a jednocześnie… wskazywał na siebie jako jej sprawcę. Tak się bowiem składa, że Ludovico był kawalerem Orderu Gronostaja. Było to prestiżowe wyróżnienie, więc Ludovico bywał nazwyany „Ermellino”, co oznacza właśnie Gronostaja. Zresztą sam zainteresowany wizerunku gronostaja używał jako swojego godła.

Wybieg Leonarda

A na wypadek, gdyby ktoś był zbyt domyślny, Leonardo zawsze mógł bronić się, że grecka nazwa gronostaja galé (koci) zawiera się w nazwisku Gallerani. A w ogóle to przecież gronostaj jest symbolem czystości i dziewictwa, więc jego obecność raczej sławił przymioty panny Cecylii. W dodatku gronostaj do gronostaja był średnio podobny i przez lata interpretowany jako łasiczka, a ta może być również pojmowana jako alegoria macierzyństwa, gdyż zgodnie z sięgającą antyku tradycją ułatwiała rozwiązanie.

Jak więc widać, Leonardo portretując Cecylię Gallerani pokazał więcej, niż pokazał. Zwłaszcza że jeśli się uważnie przyjrzeć „bohaterowi” portretu, to nie jest on zbyt wiernym odzwierciedleniem ani gronostaja, ani łasicy, a jego łapki są pewnego rodzaju wariacją łap psa lub niedźwiedzia z innych szkiców Leonarda. Ba! nawet „z pyska” gronostaj przypomina nieco niedźwiedzia ze szkicownika Leonarda. I nie wynika to z braku umiejętności rysowania i malowania zwierząt. Pozostaje więc jedyna możliwość: sposób przedstawienia zwierzątka był całkowicie celowy i świadomy.

Nowe spojrzenie

Warto też zwrócić uwagę na inne nowatorskie koncepcje zastosowane przez Leonarda: skręt ciała modelki, delikatne dotknięcie zwierzątka i równie delikatny jego ruch, sprawiające wrażenie dynamizmu, życia. W dodatku światło pada na portret jak z lampy u fotografa, uwypuklając postać kobiety i jej pupila. No i portret ma swoisty podpis Leonarda – splecione witki trzcin (wł. vin­chi ), od których m.in. pochodziło nazwisko mistrza, a także przemalowane tło. Słowem, mnóstwo alegorii, tajemnic i wieloznaczności, jak to u Leonarda.

 

Źródła:
Dama z gronostajem. Jedyne dzieło Leonarda da Vinci w polskich zbiorach, www.niezlasztuka.net
Marta Grzywacz, Jak odzyskano „Damę z gronostajem”, www.historia.focus.pl

 

Śledź nas na:

Czytaj:

Oglądaj:

reklama spot_img

Ostatnio dodane

Jedźcie sami do Niemiec…

13 kwietnia 1943 W czasie II wojny światowej, Warszawa była dla Niemców najniebezpieczniejszym z okupowanych przez nich miast Europy....

Przeczytaj jeszcze to!