Musimy odsunąć ich od wpływu na Europę, bo inaczej znowu zaczną mordować, a to oznacza miliony ofiar, zbrodnie i zniszczenie Europy. Niemcy nigdy się nie zmienią. I nawet nie to jest najbardziej przerażające. Najgorsze jest to, że władzę w Polsce chcą przejąć ich kolaboranci. Jeśli im pozwolimy, tak właśnie się stanie.
Dwudziestego drugiego sierpnia 1939 r. w czasie konferencji w Obersalzbergu, Hitler wygłosił do oficerów Wehrmachtu przemówienie, w którym oświadczył: „zniszczenie Polski jest naszym pierwszym zadaniem”.
„(…) gówno mnie obchodzi, czy świat w to uwierzy. (…) Bądźcie twardzi i bezlitośni, działajcie szybciej i bardziej brutalnie od innych. (…) przygotowałem swoje oddziały z trupią czaszką (SS) z rozkazem bezlitosnego posyłania na śmierć mężczyzn, kobiet i dzieci polskiego pochodzenia i języka”, mówił, wywołując entuzjazm u słuchaczy.
Kiedy to przemówienie zostało dołączone do aktu oskarżenia w Norymberdze, obrońcy niemieckich zbrodniarzy doprowadzili do tego, że zostało odrzucone jako dowód. Jeszcze do niedawna Niemcy twierdzili, że ta przemowa to fałszywka. Dziś wiemy, że te słowa padły. Tydzień po ich wygłoszeniu, 1 września 1939 r., na śpiący Wieluń spadły pierwsze niemieckie bomby.
Naród zbrodniarzy i złodziei
Tylko w czasie kampanii wrześniowej Niemcy w 764 egzekucjach zamordowali ok. 25 tys. Polaków. Do tego należy doliczyć ofiary działań bojowych – żołnierzy i ludność cywilną, która zginęła w bombardowaniach, ostrzałach miast i wsi, podpaleniach itp. Niemieccy dowódcy nie odpowiedzieli za te zbrodnie, a jeden z nich – Claus Philipp Maria Schenk Graf von Stauffenberg, który wkroczył do Wielunia na drugi dzień po zbombardowaniu miasteczka, fotografował ciała zamordowanych, a do żony pisał o Polakach, że to „niewiarygodny motłoch” – został nawet bohaterem narodowym Niemiec.
Wszystkie obozy koncentracyjne w okupowanej Polsce zostały przez Niemców założone jako miejsce eksterminacji Polaków. Było ich 6 tys. To nie pomyłka – sześć tysięcy! Te największe dopiero potem stały się miejscem zagłady także dla Żydów. W czasie
II wojny światowej tylko w obozach zagłady Niemcy zamordowali ok. 3 miliony polskich Żydów i ok. 2 mln 770 tys. Polaków. W bezpośrednich działaniach wojennych Niemcy zabili ponad 640 tys. Polaków. Jednak dokładnej liczby ofiar nie udało się ustalić, i pewnie nigdy już się nie uda.
Do ostatnich dni wojny Niemcy prowadzili też w Polsce rabunek. Tylko z Warszawy i tylko po upadku Powstania wywieźli dziesiątki tysięcy towarowych wagonów wypełnionych zrabowanymi w systematycznie niszczonej stolicy Polski przedmiotami. Kradli wszystko – od dzieł sztuki, poprzez latarnie i kable telefoniczne, po srebrne łyżeczki i chłopskie kożuchy (zwłaszcza gdy potrzebowali ich dla swoich bandytów pod Stalingradem). Udało się nam odzyskać tylko to, co znalazły u nich wojska alianckie i nam oddały. Z tytułu zniszczonego i zrabowanego mienia Niemcy są Polsce winne ponad 6 bilionów złotych. Strat, jakie ponieśliśmy w wyniku ludobójstwa popełnionego przez Niemców na Polakach ani strat poniesionych w wyniku zagarnięcia znacznej części terytorium Polski przez sojusznika Hitlera – Związek Sowiecki, oszacować się nie da. To nie koniec.
Paserzy
W myśl niemieckiego prawa, jeśli ktoś posiada skradzioną rzecz przez 30 lat, staje się jej właścicielem. Niemcy wystawiają więc na aukcje skradzione w czasie wojny i po niej w Polsce dzieła sztuki, a Polska… musi je kupować. Przykłady można mnożyć. Słynna „Pomarańczarka” Aleksandra Gierymskiego, zrabowana w czasie II wojny światowej przez jakiegoś niemieckiego żołdaka, w 2010 r. została wystawiona na aukcji w małym domu aukcyjnym Eva Aldag w jakiejś mieścinie pod Hamburgiem i wyceniona na 4,4 tys. euro. Właścicielka domu aukcyjnego stwierdziła, że „nie była świadoma wartości dzieła oraz że nie wiedziała”, iż zostało ono zrabowane przez Niemców z Muzeum Narodowego. Nieźle jak na osobę zajmującą się handlem dziełami sztuki. Obraz został zdjęty z aukcji, ale Niemcy go nie oddali. Aby powrócił, PZU odkupiło go od niemieckich złodziei, płacąc im „odszkodowanie”. Kwoty transakcji nie ujawniono.
W zeszłym roku niemiecki dom aukcyjny wystawił na sprzedaż obraz Wassiliego Kandinskiego z 1928 r., skradziony z Muzeum Narodowego w Warszawie w 1984 r. Na odwrocie widnieje sygnatura muzeum. Nie ma żadnych wątpliwości, że obraz jest własnością Polski. Pomimo tego niemiecki dom aukcyjny orzekł, że Polska „nie ma podstaw do jakichkolwiek roszczeń dotyczących obrazu” i obraz sprzedał za 310 tys. euro. Nie nam.
W Niemczech bez zmian
Po 84 latach od rozpoczęcia napaści na Polskę niemieccy politycy mówią otwartym tekstem – dla nich demokratycznie wybrany rząd polski, stworzony przez legalnie działające ugrupowanie polityczne, to wróg, którego będą zwalczać. A Polskę zagłodzą.
„Musimy ich zagłodzić finansowo. Oni potrzebują pomocy.A jeśli powiemy, że nie dostaną pieniędzy, to myślę, że w końcu będą musieli ustąpić” – mówiła o Polsce i Węgrzech wiceprzewodnicząca Parlamentu Europejskiego (wcześniej sekretarz generalna niemieckiej SPD) Katarina Barley. Efekt? Niemiecki europoseł Daniel Freund 30 marca 2023 r. pochwalił się, że „tylko dzięki presji Parlamentu Europejskiego udało się zamrozić 140 mld euro dla Polski i Węgier”.
Ursula von der Leyen dziękując Tuskowi za przewodniczenie EPL, wyraziła nadzieję, że przy następnej okazji powita go jako premiera Polski.
„Nikt, kto wspiera prawicowe partie nacjonalistyczne, nie może być naszym partnerem” – mówił w zeszłym roku bawarski polityk Alexander Dobrindt. Kto jest „nacjonalistą” do zwalczenia, określił inny niemiecki polityk – przewodniczący EPL Manfred Weber.
„Opowiadamy się za kursem, który wyklucza radykałów. AfD, Le Pen, to nasi polityczni wrogowie. Sformułowałem trzy warunki jakiejkolwiek współpracy: proeuropejskość, proukraińskość, praworządność. W ten sposób budujemy zaporę ogniową przeciwko PiS. Jesteśmy jedyną siłą, która może zastąpić PiS w Polsce i poprowadzić ten kraj z powrotem do Europy” – powiedział Weber w wywiadzie dla „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. Jeszcze dosadniej stanowisko niemieckich polityków określił w wywiadzie dla publicznej niemieckiej telewizji ZDF, mówiąc, że celem jego i europejskiej frakcji EPL jest „zastąpienie PiS w Polsce”. W tym wywiadzie Weber nazwał PiS „wrogiem”, który będzie zwalczany przez EPL.
Inny niemiecki polityk – europoseł CDU Michael Gahler w rozmowie z Deutschlandfunk wprost wyraził nadzieję na zmianę władzy w Polsce. Nieprzerwanie trwają niemieckie próby zablokowania polskich inwestycji – budowy portu w Świnoujściu czy pogłębienia Odry.
Niemcy tuż przed wojną postępowali identycznie – nie tylko występowali z roszczeniami terytorialnymi, ale w całej Europie rozpowszechniali kłamstwa na temat Polski. Tak jak teraz. Jeśli chodzi o reparację, to ich sprawę uważają za zamkniętą. Za to po II wojnie światowej najwięcej odszkodowań wypłacili… sami sobie. Dziś ich media piszą o „polskich obozach zagłady” i udają, że to oni, nie Polacy, są największymi ofiarami II wojny światowej,a to upoważnia ich do „przejęcia odpowiedzialności za Europę” i wpływania na to, kto będzie rządził w Polsce. Dlatego nie mamy wyjścia – musimy odsunąć ich od wpływu na Europę, bo pozostawienie im możliwości działania oznacza miliony ofiar, zbrodnie i zniszczenie Europy. Niemcy nigdy się nie zmienią. I nawet nie to jest najbardziej przerażające. Najgorsze jest to, że władzę w Polsce chcą przejąć ich polityczni kolaboranci. Jeśli im pozwolimy, tak właśnie się stanie.
Tekst ukazał się w tygodniku “Warszawska Gazeta”, nr 35/2023
…Tak , to jutro , dlaczego w tv . nie wyświetlamy , filmów o zbrodni , ino , albo filmy usa . a nie polskie . poczta gdańska , Westerplate , Lotna . i wiele filmów tylko o usa , albo o holokaust . należy młodym . przypomnieć .. ale w tv programie 1 i we 2 . przez cały m-c wrzesień …a jest wiele filmów ..Niemcy Kruczkowski ., dużo wymieniać . chyba że ue nam nie pozwala czyli jest cenzura . a mawiali wolne media . wolne soboty . .
A świat o tym wie?