INFORMUJEMY, NIE KOMENTUJEMY

© 2020-2021 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Centralna Agencja Informacyjna

07:42 | wtorek | 19.03.2024

© 2020-2023 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Doktor bez skazy i niemieckie bestie

Czas czytania: 5 min.

Kartka z kalendarza polskiego

19 marca

Takie są rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie

Uczelnia miała być przeznaczona głównie dla szlachty, ale wbrew intencjom fundatora jej charakter zmienił się szybko ze szlacheckiego na mieszczański.15 marca 1594 Przekładając...

Koniecznie przeczytaj

Wtorek, 17 sierpnia 1920 r.

Polski lekarz i działacz społeczny ruszył z pomocą Niemcom rannym w wywołanych przez nich zamieszkach. Za to Niemcy go bestialsko skatowali i zlinczowali.

- reklama -

Andrzej Mielęcki urodził się 30 listopada 1864 r. w Hucisku. Gdy miał rok, jego rodzice – Maria i Tertulian – osiedlili się w Koźminku i zamieszkali w tamtejszym dworku. Andrzej ukończył gimnazjum w Ostrowie Wielkopolskim, następnie studiował medycynę w Berlinie i Monachium, a dyplom doktora nauk medycznych uzyskał w 1893 r. w Lipsku. Jako lekarz pracował w Saksonii, potem na terenie Zagłębia Dąbrowskiego zaborze rosyjskim, co roku jednak letnie wakacje spędzał w Koźminku.

Do Katowic przybył w roku 1899. W latach 1899-1906 mieszkał w domu Ottona Retzlaffa przy Rynku nr 9, a następnie do 1912 r. w narożnej kamienicy przy Rynku nr 6. Od 1918 r. mieszkał i prowadził gabinet lekarski na ówczesnej Friedrichstraße (dziś Warszawska 10). Szybko stał się na terenie Katowic znanym i szanowanym lekarzem oraz wybitnym polskim działaczem społecznym i narodowym. Przez 21 lat pracował w Katowicach utrzymując się z prywatnej praktyki.

Działacz społeczny

- reklama -

Był współzałożycielem i członkiem wielu polskich towarzystw na terenie Katowic. Nazywany przez Niemców „wielkim polskim agitatorem”, brał udział w życiu oświatowym i gospodarczym miasta. W 1900 r. został członkiem zarządu Towarzystwa dla Szerzenia Elementarzy Polskich na Górnym Śląsku, a w 1908 roku był współzałożycielem (potem przewodniczącym) Towarzystwa Lekarzy Polaków na Górnym Śląsku, broniącego interesów lekarzy polskich. Działał też w komitecie Wykładów Ludowych im. Adama Mickiewicza i Towarzystwie Czytelni Ludowych. Współpracował z polskim ruchem wyborczym w Rzeszy Niemieckiej, brał udział w obradach Sejmu Dzielnicowego w Poznaniu. Jako przedstawiciel ludności polskiej wchodził w skład Centralnego Komitetu Pomocy dla Dzieci w Katowicach. W dowód wdzięczności władze niemieckie nadały Mielęckiemu jako zasłużonemu lekarzowi (pierwszemu z Polaków) tytuł “radcy sanitarnego”. W pracy narodowej Mielęckiemu pomagała żona Anna z Przyborów, która była też działaczką Towarzystwa Polek w Katowicach. Delegat na Polski Sejm Dzielnicowy w Poznaniu w 1918 roku. W 1918 roku wchodził w skład Powiatowej Rady Ludowej w Katowicach, a w 1919 r. kierował konspiracyjnymi kursami sanitarnymi w Polskiej Organizacji Wojskowej Górnego Śląska i sprowadzał broń z Polski na Górny Śląsk. Rok później został członkiem Polskiego Komitetu Plebiscytowego w Katowicach.Jednocześnie cały czas prowadził praktykę lekarską. Wszystkie te działania przysparzały mu ogromnego szacunku i popularności wśród Polaków i jednocześnie nienawiści wśród Niemców. Tak wielkiej, że posunęli się do zbrodni.

Męczeństwo

17 sierpnia 1920 r. do Katowic dotarła fałszywa pogłoska o zdobyciu Warszawy przez bolszewików. Podniecone dobrą dla siebie nowiną, niemieckie bojówki komunistyczne zaatakowały siedzibę powiatowego inspektora Międzysojuszniczej Komisji, płka Blancharda w Katowicach przy ul. Warszawskiej. Żołnierze francuscy zmuszeni byli użyć broni, zabijając 10 atakujących. Kiedy doktor wyszedł z domu, by udzielić pomocy rannym Niemcom, zaatakowali go niemieccy bojówkarze. Zaczęli go katować pałkami. Dobrze wiedzieli, kogo biją. W tym samym czasie grupa niemieckich bandytów wpadła do mieszkania doktora, którego rodzina została już zaalarmowana, co dzieje się na ulicy. Grupa niemieckich policjantów wpadła do mieszkania lekarza. Pijany „funkcjonariusz” zaczął dusić 18-letnią Irenę, córkę doktora, wrzeszcząc: „Jesteś Polką czy Niemką? Gadaj!” Młoda dziewczyna już wiedziała, co niemiecki motłoch robi na ulicy z jej ojcem, a pomimo tego, odpowiedziała: „Jestem Polką”.

- reklama -

Gustaw Morcinek w książce „Mat Kurt Kraus” tak opisał śmierć doktora: „Doktor Mielęcki szedł szybko, z odkrytą głową, z torbą. Doszedł do pierwszego leżącego na bruku, uklęknął. Gerda Mietlorsch zawołała: To jest doktor Mielęcki! Ja widziałam! On pierwszy strzelał do nas. Zabijcie go! I cięła go siekierą w głowę. Tłum rzucił się na leżącego, zaczął go bić pałkami, butelkami i ciąć nożami. A gdy już stała się z niego krwawa kukła, Gerda ujęła go za nogi i usiłowała powlec za sobą”.

Morcinka tam nie było, ale był Andrzej Kondzielnik, który w „Zaraniu Śląskim” tak zrelacjonował to, co widział: „W krytycznym dniu znalazłem się właśnie na rogu dzisiejszej ulicy Mielęckiego (Sedanstrasse) i obecnej ulicy Warszawskiej. Widziałem spadający z okna na drugim piętrze granat, widocznie z pomieszczeń Powiatowej Komisji Koalicyjnej. Gdy granat eksplodował, kilka osób padło zabitych, a kilka było rannych. Po chwili zobaczyłem znanego mi lekarza Mielęckiego, który wyszedł z domu w białym ubraniu i okularach. Niósł kilka paczek opatrunków i spieszył do miejsca wypadku.

Wtedy tłum uznał, że człowiek w okularach ma coś wspólnego z granatem i dopadł go po raz pierwszy. Prawie nieprzytomnego po pobiciu udało się wciągnąć do wozu ratunkowego. Kondzielnik: „Tłum wywlekł doktora Mielęckiego z wozu. Następnie rzucono go na bruk wśród najohydniejszych wyzwisk. Ktoś z tłumu wybił mu obcasem zęby, skruszył szczęki, inni dobijali go kijami, drągami i deskami wyrwanymi z płotu. Porwano umierającego i rzucono do rzeki Rawy”.

Inny świadek : „Doktora zmasakrował tłum wściekłych Niemców. Wrzucony do wody trzymał się kamieni na skarpie, ale tłukli go po rękach, aż przestał się bronić. Potem nad Rawę zajechała konna karetka i zabrała Mielęckiego do kostnicy”.
Lincz na polskim lekarzu potwierdził także generał Karl Hoefer, ówczesny dowódca Selbstschutzu.

Lekarz miał 56 lat.

Pogrzeb i pamięć

Sytuację w mieście uspokojono. Pogrzeb Andrzeja Mielęckiego odbył się 25 sierpnia 1920 w Sosnowcu. Zwłoki przewieziono i pochowano w rodzinnym grobowcu na cmentarzu w Złotnikach. Tragiczna śmierć doktora była jedną z przyczyn przyśpieszenia wybuchu II powstania śląskiego. W tamtych dniach tragiczna śmierć lekarza, który został zamordowany także za wierność przysiędze Hipokratesa, nie przebiła się do świadomości całego społeczeństwa. Za wiele krwi przelało się tamtego dnia, m.in. pod Zadwórzem, słusznie nazwanym „polskimi Termopilami”, ale Śląsk nigdy nie zapomniał o dobrym, polskim lekarzu.

Dla uczczenia pamięci doktora Andrzeja Mielęckiego jeszcze w 1920 utworzono fundację jego imienia. Z zebranych pieniędzy nadesłanych z całej Polski otwarto Sierociniec imienia dra Andrzeja Mielęckiego w Katowicach. W latach międzywojennych w serii zasłużonych na Górnym Śląsku Polaków znalazła się pocztówka z podobizną dra A. Mielęckiego. Jego imię nosi dziś kilka szpitali, a także ulica, przy której mieszkał i szkoła w Koźminku. Na mogile Andrzeja Mielęckiego wyryto napis: „Śpij spokojnie duchu jasny, rycerzu polski bez strachu i skazy”. Nikt z jego morderców nie odpowiedział za tę zbrodnię.

Śledź nas na:

Czytaj:

Oglądaj:

Subskrybuj
Powiadom o

0 komentarzy
Wbudowane informacje zwrotne
Zobacz wszystkie komentarze
reklama spot_img

Ostatnio dodane

Takie są rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie

Uczelnia miała być przeznaczona głównie dla szlachty, ale wbrew intencjom fundatora jej charakter zmienił się szybko ze szlacheckiego...

Przeczytaj jeszcze to!

0
Podziel się z nami swoją opiniąx