Wydawca „Gazety Wyborczej” zapewnia różnorodność poprzez wpuszczenie do rady nadzorczej przedstawicieli każdej płci i jednocześnie sugeruje, że tych płci jest tylko trzy. Co z resztą?
Walne zgromadzenie akcjonariuszy Agory, wydawcy „Gazety Wyborczej” przyjęło dokument o polityce różnorodności w radzie nadzorczej i zarządzie spółki. Dokument co najmniej dziwny, bo albo wynika z niego, że „królowa nauk” nie ma wstępu na Czerską, albo różnorodność oznacza… dyskryminację.
Wyznawcy wszystkich płci łączcie się!
W zeszłym tygodniu walne zgromadzenia akcjonariuszy Agory wybrało nową radę nadzorczą, składającą się w stu procentach z członków, którzy piastowali tam stanowiska w poprzedniej kadencji. W składzie Rady byli i pozostali więc: Andrzej Szlęzak (przewodniczący) oraz członkowie: Wanda Rapaczyński (de domo Gruber), Maciej Wiśniewski, Tomasz Sielicki, Dariusz Formela, Tomasz Karusewicz.
Jednocześnie przyjęty został także dokument o różnorodności, zapewniający parytety w zarządzie i radzie. W dokumencie znalazła się więc definicja „różnorodności” oraz bardzo interesujący zapis o składzie zarówno zarządu jak i rady nadzorczej.
„Poprzez różnorodność należy rozumieć różnice pomiędzy osobami wchodzącymi w skład zarządu lub rady nadzorczej, wynikające w szczególności z płci, wieku, kierunku wykształcenia, specjalistycznej wiedzy oraz doświadczenia zawodowego”, zapisano. Dalej postanowiono, że w skład obu organów musi wchodzić co najmniej 30 proc. każdej płci. Innymi słowy według Agory istnieje trzy płcie, co jest rażąco sprzeczne z najnowszymi ustaleniami w myśl których tych płci jest co najmniej 50 (a niektórzy doliczają się nawet 250). Tym samym więc albo Agora dokonała matematycznego cudu i jej zarząd oraz rada nadzorcza będą składać się z 1500 procent członków, albo członkowie obu organów podzielą się między sobą płciami i każdy przybierze kilka (np. po w każdym dniu miesiąca inną), albo po prostu na Czerskiej szerzy się dyskryminacja. Agora tyle się zawalczyła o „tolerancję płciową”, o równość płci, a teraz sama zamyka drzwi przed płciami i do swoich najważniejszych organów wybiera tylko trzy! A co z resztą?!
Swoją drogą, nawet zakładając, że istnieje tylko trzy płcie, ciekawe, kto z piątki członków rady nadzorczej jest kobietami? A kto „obskakuje” pozostałe płcie? No bo przecież niemożliwe, żeby tak popierająca „prawa kobiet” firma wśród trzech płci przewidzianych w radzie nadzorczej nie uwzględniła kobiet! I jak to jest sprawdzane, skoro w normalnej pracy nikogo o orientację seksualną pytać nie wolno, bo to już jest dyskryminacja i homofobia. A tymczasem w Agorze ma to być jedno z kryteriów decydujących o zasiadaniu w najważniejszych organach spółki.
Menelownia na Czerskiej?
Jakby tego było mało Agora stawia też na różnorodność w kwestii wykształcenia. Tu znaczenie będzie miał „dobór kandydatów o szerokim spektrum wiedzy teoretycznej i dorobku naukowym”, przy czym najważniejsza będzie wiedza w zakresie zarządzania przedsiębiorstwem, działalności prowadzonej przez spółkę, ekonomii, finansów przedsiębiorstw, badań sprawozdań finansowych oraz znajomości przepisów obowiązującego prawa. I tu mają być zachowane parytety, obejmujące „wybór osób o różnorodnym poziomie doświadczenia życiowego oraz kompetencji społecznych” oraz doświadczenia zawodowego. No i teraz rodzi się szereg pytań i „kazusów” – taki dajmy na to menel parkowy, który jest w stanie zorganizować sobie dzienną porcję alkoholu oraz zakąskę, z pewnością ma wiedzę z zakresu finansów i umiejętności przetrwania w warunkach wolnego rynku, umie pozyskać sponsorów, więc w myśl powyższych standardów, nadaje się na członka zarządu Agory idealnie, zwłaszcza w dobie spadającej sprzedaży „Wyborczej” (pytanie, który szanujący się menel parkowy chciałby). Tym samym więc, aby wypełnić kryterium różnorodności, Agora powinna mieć co najmniej 30 proc. ekspertów tego „gatunku”. A że „każdy głupi ma swój rozum”, parytety różnorodności wykształcenia rozciągają się do nieskończoności.
Po staremu
Na szczęście wiele wskazuje, że zapisy zapisami, a wszystko zostanie po staremu. W dokumencie o parytetach dopisano, że decydującymi kryteriami przy wyborze członków zarządu lub rady nadzorczej nadal będą „wysokie kwalifikacje merytoryczne i etyczne kandydatów oraz ich przygotowanie do pełnienia danej funkcji”. I tak oto zawsze może okazać się, że jak kandydat spełnia kryterium płci, to nie spełnia kryterium wykształceniowego, a jak spełnia jedno i drugie, to nie ma kwalifikacji etycznych, bo np. był widziany przy jedzeniu steku. I tak stek bzdur stekiem bzdur, a w Agorze po staremu.