Coraz częściej zastanawiam się, w co gra z nami obecna władza? Dlaczego co chwilę przekonuje nas, że możliwe jest porozumienie z KE, choć doskonale zdaje sobie sprawę, że żadnego porozumienia nie będzie, dopóki Berlin nie ustanowi w Warszawie rządu zdrajców, którzy aż przebierają nogami, aby stać się politycznymi reprezentantami Niemiec.
Kto by przypuszczał, że była zastępczyni kierownika domu kultury w małym, czeskim powiatowym miasteczku Třebíč Věra Jourová będzie kiedyś stawiała do kąta polskiego prezydenta i premiera. W swojej politycznej karierze zdarzyło się też Jourovej trafić na miesiąc za kratki do aresztu śledczego w związku z zarzutami korupcyjnymi, z których częściowo została oczyszczona, a inne uległy przedawnieniu. Od ośmiu lat, nie posiadając żadnego demokratycznego mandatu, Jourová zasiada w Komisji Europejskiej. Za czasów szefa KE Jeana-Claude’a Junckera rzucono ją na odcinek ds. sprawiedliwości, spraw konsumenckich i równości płci, a dziś pod przewodnictwem Niemki Ursuli von der Leyen odpowiada – jakby to komicznie nie zabrzmiało – za wartości i przejrzystość. Oczywiście nie trzeba być jakimś wybitnym specem od polityki, aby zauważyć, że towarzyszka komisarz Věra Jourová od 2015 r. jest dla Berlina niezwykle użytecznym narzędziem, jeśli chodzi o nękanie polskiego rządu i w finale doprowadzenie do ustanowienia w Warszawie takiej władzy, jakiej życzą sobie Niemcy i Rosja. Dodajmy, że tylko ślepiec może nie dostrzegać, że obrany przez Berlin i Brukselę kurs obliczony jest na obalenie polskiego rządu w sposób niedemokratyczny, a podstawowym i służącym temu celowi sposobem zdefiniowanym przez wiceprzewodniczącą PE, Niemkę Katarinę Barley, jest „finansowe zagłodzenie Polski”.
(…) Po tym jak Jourová stwierdziła, że prezydencka ustawa dotycząca sądownictwa nie spełnia wymogów KE i Polska nie dostanie pieniędzy z KPO, goszczący w Polsat News prezydent Andrzej Duda stwierdził: – To zdumiewające. Wcześniej, kiedy ta ustawa była na etapie procedowania, kiedy wielokrotnie rozmawiałem z przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen takie wątpliwości nie były podnoszone. To dla mnie coś nowego. Przewodnicząca KE mówiła mi, że te rozwiązania, które zaproponowałem, spotykają się z akceptacją; one zostały uchwalone przez parlament, zostały przeze mnie podpisane w formie ustawy i dzisiaj stanowią obowiązujące prawo – ja uważam tę sprawę za załatwioną.
Szanowny panie prezydencie, (…) Ta tresura polskiego prezydenta i premiera trwa już od pięciu lat i mówienie dzisiaj, że jest to zdumiewającei stanowi coś nowego,ubliża inteligencji każdego przeciętnego Polaka. To wygląda raczej na kompletne oderwanie od rzeczywistości i faktów oraz polityczną naiwność, głupotę i tchórzostwo. To jest godzenie się na odgrywanie roli wyścigowego charta, który z wywalonym jęzorem pędzi za wabikiem z zajęczej skóry, nie zdając sobie sprawy, że nigdy go nie dogoni. Jeżeli prezydent Andrzej Duda i premier Morawiecki udają, że nie wiedzą, o co chodzi, i co jakiś czas okłamują nas, ogłaszając kolejne „dyplomatyczne zwycięstwa” i „epokowe porozumienia” z KE, to muszę im coś przypomnieć. Kiedy na przełomie maja i czerwca w Rotterdamie odbywał się kongres Europejskiej Partii Ludowej, szefowa KE Ursula von der Leyen, żegnając Donalda Tuska, powiedziała:
– Teraz, mój drogi Donaldzie, wrócisz do swojego kraju, by ponownie stać przy tych wartościach. Pamiętaj Donaldzie, kiedy znów Cię spotkamy, zobaczymy Cię, tak jak powiedziałeś, jako premiera.
(…)
To, z czym mamy do czynienia, to jest ordynarny zamach na demokratycznie wybrany przez Polaków rząd. Jak się okazuje, Berlin i Bruksela wiedzą lepiej, co jest dobre dla Polaków, więc postanowili naprawić co prawda demokratyczny, ale według nich zły wybór „głupich polaczków”.
Coraz częściej zastanawiam się, w co gra z nami obecna władza? Dlaczego co chwilę przekonuje nas, że możliwe jest porozumienie z KE, choć doskonale zdaje sobie sprawę, że żadnego porozumienia nie będzie, dopóki Berlin nie ustanowi w Warszawie rządu zdrajców, którzy aż przebierają nogami, aby stać się politycznymi reprezentantami Niemiec. Od czasu najazdu Putina na Ukrainę polityczny zegar bardzo przyspieszył, a ostry antyrosyjski kurs – jaki przyjęła Polska – najdelikatniej mówiąc, nie jest na rękę Berlinowi, Moskwie i Paryżowi. (…)
Oddzielając to, co mówi Polakom polski rząd, od tego, co robi w rzeczywistości, coraz częściej odnoszę wrażenie, że wierchuszka PiS-u sama przestała już wierzyć w to, że suwerenność Polski da się jeszcze obronić. (…)
Cała analiza Mirosława Kokoszkiewicza tylko w najnowszym wydaniu tygodnika “Warszawska Gazeta”.
Ursula v.d.L została wybrana na swoje stanowisko w KE dzięki
głosom wybitnych europ – osłów
z lewackiego PiSu.
Do dzisiaj nie wiemy kto im
wydał polecenie na takie
głosowanie.
Może wybitny strateg – niedacznik
Jarosław K. ?