Stany Zjednoczone nie mają zamiaru pogrążać się w lewackim szaleństwie, a dla prezydenta tego kraju ważniejsze jest bezpieczeństwo obywateli USA niż futrowanie miliardami dolarów skorumpowanej do cna Ukrainy z jej strojącym fochy prezydentem.
“Powinniśmy mniej martwić się Putinem, a bardziej gangami gwałcicieli, baronami narkotykowymi, mordercami i ludźmi ze szpitali psychiatrycznych przybywającymi do naszego kraju – abyśmy nie skończyli jak Europa!” – to najnowszy wpis na X prezydenta Donalda Trumpa, który oczywiście oburzył Europę.
Tymczasem to nic innego, jak powtórzenie przemówienia J.D.Vance‘a na konferencji w Monachium. Ku szokowi lewactwa Vance nie pogłaskał Brukseli po główce, tylko stwierdził kilka faktów, m.in., że europejscy liderzy odeszli od własnych wartości, w Unii jest stonowana cenzura, tłumiona wolność słowa i przekonań innych niż lewackie, na porządku dziennym jest prześladowanie chrześcijan zaś otwarcie Unii dla nielegalnych imigrantów spowodowało drastyczny wzrost przestępczości, w wyniku czego największe zagrożenie dla mieszkańców Starego Kontynentu jest wewnątrz niego a nie z zewnątrz.
Z amerykańskiego punktu widzenia Putin jest daleko. Atak Rosji na USA jest mniej niż mało prawdopodobny. Psychoza sowieckiego ataku i konieczności posiadania przydomowego schronu (który i tak nic by nie dał) już się nie powtórzy. Za to zagrożenie przestępczością gangów nielegalnych imigrantów, fentanyl w zamożnych dotąd dzielnicach, spadek bezpieczeństwa na amerykańskich ulicach, to codzienność. To są zmartwienia zwykłych obywateli USA, a nie wojna tocząca się tysiące kilometrów od ich granic. Współczują Ukraińcom, ale jako kraj, który nigdy nie doświadczył agresji z zewnątrz nie są w stanie wczuć się w ich położenie. Zwłaszcza, gdy ukraiński prezydent wobec ich prezydenta strzela focha i go obraża. Statystyczny Amerykanin ma odczucia podobne do odczuć statystycznego Polaka – Ukraina powinna być wdzięczna za pomoc, bo inaczej już by jej nie było, a nie eskalować żądania. Trump po prostu potwierdził to, o czym mówił w czasie kampanii i po niej – najważniejsze jest bezpieczeństwo obywateli USA. I zagrożenia dla nich.