Do wyborów w Stanach Zjednoczonych pozostało sto dni. Sondaże pokazują wyraźne zwycięstwo Joe Bidena, choć w ocenie Donalda Trumpa nie można w nie wierzyć.
8,7 punktu procentowego – tyle wynosi pod koniec lipca przewaga Bidena nad Trumpem według zliczającego ogólnokrajowe sondaże portalu RealClearPolitics.
To różnica większa niż w przypadku Hillary Clinton w analogicznym okresie w 2016 roku. Ówczesna rywalka Trumpa w lecie prowadziła z nim według RealClearPolitics o 3-7 pkt procentowych.
Problem w tym, że cztery lata temu, pomimo tej przewagi, Clinton przegrała, co dziś w komentarzach przypomina Donald Trump.
Zgodnie z badaniami zacięta walka toczyć się będzie o Teksas, który ma aż 38 głosów elektorskich. Niektóre lipcowe sondaże wskazują tu nawet na zwycięstwo Bidena. Teksas od lat jest bastionem Republikanów w wyborach prezydenckich; w 2016 roku Trump zwyciężył tu pewnie różnicą 9 punktów procentowych.
Nie wiemy również, jak rozwinie się pandemia koronawirusa, która może wpływać na nastroje Amerykanów.
Dla Polski wynik wyborów w USA jest bardzo ważny. Wiemy o dobrych relacjach prezydenta Andrzeja Dudy z Donaldem Trumpem. W przypadku zwycięstwa Joe Bidena, pozostanie pytanie o kształt naszego sojuszu, bowiem warto przypomnieć, że Biden był wiceprezydentem w gabinecie Baracka Obamy, który jak wiemy wsparł nieformalnie poprzez rozmowę telefoniczną Rafała Trzaskowskiego.