Rośnie lista polityków, którzy już zapowiedzieli, że ostentacyjnie nie pojawią się na uroczystym zaprzysiężeniu Andrzeja Dudy na prezydenta, które jest zaplanowane na 6 sierpnia.
O swojej nieobecności zdążył już poinformować Lech Wałęsa. – Nie wezmę w tym udziału. Nie podałbym ręki Andrzejowi Dudzie z powodu oszustwa wyborczego – mówił były prezydent w rozmowie z Wirtualną Polską.
– Andrzej Duda wygrał metodami postsowieckimi, przy użyciu aparatu i funduszy państwa, kłamstwem i antysemityzmem w sprostytuowanej TVP oraz oszustw wyborczych, np. w domach opieki społecznej. Nie wierzę też, aby prezydent Duda dochował drugiej przysięgi na konstytucję, którą wielokrotnie złamał. Nie chcę tego żyrować i dlatego z zaproszenia nie skorzystam – wyjaśnił przyczyny swojej nieobecności Radosław Sikorski.
Do tego grona dołączył teraz prezydent Bronisław Komorowski, który w 2015 r. przegrał z Andrzejem Dudą. Trzeba jednak przyznać, że Komorowski stara się jednak być dyplomatyczny.
– Jestem na Suwalszczyźnie, chowam się przed koronawirusem i nie zamierzam ryzykować zarażenia się podczas zaprzysiężenia – zapowiada były prezydent.
Zapewnia jednak, że obawy o zdrowie będą jedynym powodem jego nieobecności. – Powtarzam: kryję się przed wirusem – odpowiedział dziennikarzowi, dopytującemu, czy można w dopatrywać się w tej decyzji motywów politycznych.