Na Białorusi trwa próba sił. Dyktator oskarża opozycję o próbę zamachu stanu i grozi strajkującym robotnikom. Opozycja sformowała Radę Koordynacyjną, która ma zapewnić pokojową zmianę władzy.
Zgodnie z zapowiedziami opozycja sformowała Radę Koordynacyjną, której zadaniem jest opracowanie warunków pokojowego przejęcia władzy od dyktatora.
Tymczasem „Aleksander Łukaszenko nazwał utworzenie Rady próbą zamachu stanu i zagroził represjami jej członkom” – informuje rosyjskojęzyczna agencja Newsru.
– Chcą dokonać przewrotu państwowego i żądają oddania władzy. Oceniam ich (opozycję) jednoznacznie: to próba zamachu stanu ze wszystkimi konsekwencjami. Dlatego podejmę adekwatne kroki – powiedział dyktator na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Białorusi.
– Chcę uprzedzić wszystkich, którzy weszli do tego sztabu, że podejmę wobec nich wszelkie kroki prawne i konstytucyjne. Mamy dostateczne środki, aby ostudzić niektóre gorące głowy – zagroził Łukaszenko w telewizji.
Ponadto dyktator nazwał strajkujących robotników oraz uczestników demonstracji faszystami. Oskarżył opozycję, m.in. o chęć zamknięcia ważnej ekonomicznie granicy z Rosją, usunięcia rosyjskich baz wojskowych i zamiar wprowadzenia Białorusi do NATO.
Największym grzechem Rady Koordynacyjnej ma być jednak zamiana języka rosyjskiego na białoruski w armii i strukturach siłowych.
Władza grozi także strajkującym robotnikom masowymi zwolnieniami. – Za szkody naniesione procesowi produkcyjnemu i straty finansowe strajkujących przedsiębiorstw grozi odpowiedzialność karna – oświadczył białoruski premier Roman Gołowczenko. – Sytuacja nie jest taka, jak się wydaje. Ludzie chcą pracować i zarabiać pieniądze dlatego za przestoje rozpoczniemy karać grzywnami – dodał Gołowczenko w telewizyjnym wystąpieniu.