Jeśli Londyn zamrozi aktywa rosyjskich biznesmenów i największych koncernów energetycznych, Kreml uderzy dotkliwie w brytyjską gospodarkę. Efekt będzie kosztował Londyn setki milionów funtów – informuje portal Gazeta.ru.
Portal przypomina, że brytyjskie ministerstwo spraw zagranicznych zagroziło rosyjskim oligarchom konfiskatą mienia.
– Będą to najostrzejsze sankcje, jakie kiedykolwiek zastosowaliśmy wobec Rosji od czasu opuszczenia Unii Europejskiej – zakomunikowała brytyjska minister spraw zagranicznych Lisa Truss.
Jak wyjaśniła, Londyn nie obawia się ewentualnych konsekwencji dla brytyjskich inwestorów. – Demokracja i wolność są ważniejsze niż doraźne interesy finansowe – powiedziała Truss.
Jak ocenia Gazieta.ru, w przypadku nałożenia sankcji Moskwa może udzielić asymetrycznych odpowiedzi. Pierwsza zakłada wprowadzenie ograniczeń dla dużych przedsiębiorstw farmaceutycznych (Astra Zeneca), spożywczych (Cadbury) i motoryzacyjnych (Rolls-Royce). Kolejną możliwością jest zakaz prowadzenia działalności brytyjskich banków, w tym Barclays.
– Biznes brytyjski jest wystarczająco zaangażowany w rynek rosyjski. Taka odpowiedź mogłaby kosztować Londyn setki milionów funtów – ocenia portal.
Drugą opcją, która może wyrządzić największe szkody, jest uderzenie w brytyjskie koncerny energetyczne BP i Shell. Pierwszy ma 20 proc. udziałów w Rosniefti, drugi aktywnie współpracuje z Gazpromem w ramach Nord Stream-2. Jednak ekonomista Andriej Kołganow nazwał taki scenariusz mało prawdopodobnym. Prawdziwą sankcją dla BP byłby zakaz udziału w zagospodarowaniu nowych złóż Arktyki i Dalekiego Wschodu.
Trzecią opcję portal nazywa atomową, mając na myśli blokadę dostaw rosyjskiego gazu do Wielkiej Brytanii. Taki scenariusz będzie prawdopodobny tylko w przypadku wprowadzenia sektorowych ograniczeń wymierzonych w rosyjską gospodarkę.