Na ulice USA wychodzą afroamerykańskie formacje zbrojne. Wielu aktywistów ma za sobą służbę wojskową, dlatego sytuacja w amerykańskich miastach grozi wymknięciem się spod kontroli.
– Black Lives Matter przeprowadza demonstracje zbrojne, wzbudzając strach na ulicach amerykańskich miast –informuje „The Telegraph”. Ponad 2,5 tys. członków zmilitaryzowanej organizacji NFAC (Koalicja Zdeterminowanych) wyszło na ulice Louisville i towarzyszyło demonstracji przeciwko policyjnej przemocy.
– Ludzi w czarnych mundurach z automatycznymi karabinami w rękach było kilka razy więcej niż uzbrojonych członków białej formacji „Trzy procenty”, która również wzięła udział w demonstracji – informuje brytyjski dziennik. Gazeta dodaje, że na szczęście swoje zadanie wypełniła policja, która rozdzieliła obie uzbrojone grupy.
Jednak obecność „czarnej armii” nie jest dobrym prognostykiem na przyszłość. – Wskazuje, że niebawem pokojowe protesty przejdą do historii – pisze „The Telegraph”.
Tym bardziej że koalicja NFAC jest niezależna od BLM, a jej lider o pseudonimie „Wielki Mistrz Jay” wcale nie kryje zamiaru użycia przemocy. – Wszyscy mamy za sobą zawodową służbę w armii. Jesteśmy zdyscyplinowani, umiemy dobrze strzelać – mówi przywódca NFAC brytyjskim dziennikarzom.
– Nie chcemy negocjacji, nie śpiewamy pokojowych pieśni. Jesteśmy organizacją działającą według zasady oko za oko – tak „Wielki Mistrz Jay” przedstawił program swojej grupy.
Niestety to organizacja radykalniejsza niż słynne z lat 60. XX w. „Czarne Pantery”, zauważa brytyjski dziennik. – Właśnie ogłosiliśmy, że wszyscy czarni potomkowie afrykańskich niewolników mają status prześladowanych więźniów politycznych – deklaruje szef NFAC.
Dodaje: – USA mają wybór: albo wydzielą nam czarne terytorium, albo weźmiemy sobie Teksas i rozpoczniemy exodus. Wreszcie zbudujemy czarne państwo i naród.
– Nie boimy się białych, wsiowych chłopaczków z „Trzech procent” tańczących Boogie-Woogie – krzyczeli przez megafony członkowie NFAC. Dlatego, jak ocenia „The Telegraph”, amerykańskie protesty ulegają militarnej polaryzacji, co grozi wojną domową.