Wczoraj w nocy niepowodzeniem zakończyły się rozmowy pomiędzy Benjaminem Netanjahu, ciągle jeszcze premierem Izraela, a Benim Gantzem, którego partia Niebiesko-Biali w ostatnich wyborach zdobyła 33 miejsca w Knesecie.
Pod koniec marca Gantz dość nieoczekiwanie zgodził się na zawarcie koalicji z Likudem, co pozwoliłoby utrzymać się u władzy urzędującemu Netanjahu jeszcze przez co najmniej kilkanaście miesięcy.
Konkretne negocjacje między obydwoma politykami zakończyły się jednak fiaskiem, co oznacza, że rozwiały się nadzieje na koniec kryzysu politycznego w Izraelu. Przypomnijmy, że w ciągu ostatniego roku Izraelczycy organizowali już trzy razy wybory parlamentarne, które za każdym razem przynosiły sytuację patową.
Jeśli teraz nie uda się powołać premiera Knesetowi, to będzie oznaczało, że kolejne, czwarte wybory, będą niezbędne.