Dziennikarze Wirtualnej Polski opisują incydent do którego doszło w lipcu ubiegłego roku, podczas końcówki kampanii prezydenckiej. Samolot z prezydentem Andrzejem Dudy na pokładzie miał wystartować bez zgody kontrolera lotów. Powodem startu miały być naciski głowy państwa.
Wszystko zaczęło się od tego, że przeciągnęło się jedno ze spotkań w ramach kampanii prezydenta Dudy. WP podaje, że na teren lotniska w Babimoście kawalkada samochodów z głową państwa dotarła dopiero o godz. 21:48. Pasażerowie byli gotowi do lotu o 21:55 – za późno.
W tej chwili nie było na wierzy kontrolera, bowiem skończył on swoją pracę. Sytuacja przeciągała się, dlatego kapitan statu zaczęła prowadzić rozmowę z wierzą na temat nacisków, które pojawiają ze strony „najważniejszych osób na pokładzie”.
Kobieta z dwuletnim doświadczeniem na stanowisku kapitana, postanowiła wystartować. Na szczęście złamanie przepisów nie doprowadziło do tragedii. O 22:12 samolot wzbił się w powietrze, a o 22:49 był już w Warszawie.
WP zaznacza, że w niewyjaśnionych okolicznościach zniknęły nagrania z kokpitu maszyny, którą leciał prezydent, natomiast kapitan tego samolotu wkrótce po incydencie została odwieszona. Kilka tygodni później została gwiazdą magazynu wydawanego dla pasażerów LOT-u.
Źródło: Wp.pl