Często słyszę/czytam, że Covid, to groźna, śmiertelna choroba, zdecydowanie groźniejsza od grypy i w pierwszym odruchu się z tym zgadzam.
Ale po pierwszym odruchu, jest drugi i zastanawiam się, jakby zareagował ludzki organizm, gdyby grypy nie leczyć, nie konsultować chorego z lekarzem, ani nie stosować „domowych” sposobów leczenia (np. mleko z masłem i miodem, co ja stosuję, gdy „bierze mnie przeziębienie”) i po prostu czekać na rozwój wypadków, jak to ma miejsce przy łagodnym przebiegiem Covida? Czy gdyby nie nawadniać organizmu osoby chorej na grypę, nie stosować leków przeciwgorączkowych ani przeciwwirusowych, stan zdrowia chorego by się nie zmienił, czy też w wielu przypadkach by się drastycznie nie pogorszył?
Gdyby w żaden sposób nie reagować w przypadku lekkiego przebiegu grypy, to grypa mogłaby ustąpić, ale też stan chorego mógłby się zdecydowanie pogorszyć (wysoka gorączka, dreszcze, ból gardła, suchy, męczący kaszel, zatkany nos), a gdyby wtedy leczono chorych na grypę z wyłączeniem farmakologii (lub nieskutecznymi lekami), to wielu z nich po prostu by zmarło, bo nie uratowałaby ich ani hospitalizacja, ani troskliwa opieka lekarzy i pozostałego personelu medycznego, ani rozmaite terapie, które chciano by stosować.
W sezonie 2017/18 w Polsce na grypę chorowało 4 mln 400 tys osób, a zmarło – według oficjalnych statystyk – 37 z nich. Ilu chorych na grypę w tamtym okresie by umarło, gdyby odciąć ich od lekarzy (ograniczyć się do teleporad) i nie leczyć farmakologicznie nawet w przypadku ciężkich objawów choroby? Czy liczba zgonów wynosiłaby 37, jak to miało miejsce w sezonie 2017/18, czy zdecydowanie więcej, na przykład tyle, ile było w 2020 r. w przypadku Covidu (75.601 zgonów przy 2 mln 900 tys chorych), czy jeszcze więcej, bo chorych na grypę było wtedy (sezon 2017/18) o 51% więcej, niż chorych na Covid w 2020 r.?
Powyższych przemyśleń nie kieruję do twierdzących, że Covid, to groźna i śmiertelna choroba, bo się z nimi zgadzam, ale do tych, którzy z uporem powtarzają, że Covid jest groźniejszy od grypy, bo na niego umiera wielokrotnie więcej chorych, niż na grypę. I pomijam tu całkowicie mało wiarygodne statystyki wykazujące ilość zgonów (np. zgony z innej przyczyny, które są przypisywane koronawirusowi).
Covid, jest chorobą i naturalne jest to, że część chorujących na nią umiera. Nienaturalna jest natomiast wysoka ilość tych zgonów, ale odpowiedź na pytanie o przyczynę tego stanu jest stosunkowo prosta, bo tak jest w przypadku każdej choroby, której się de facto NIE LECZY.
Autor: Piotr Strzembosz
EGiPSKIE CiEMNOty
COROCZNY SEZON GRYPOWY JEST WYKORZYSTYWANY PRZEZ WSPÓŁCZESNYCH SZAMANÓW i HOCHSZTAPLERÓW NICZYM ZAĆMIENIE SŁOŃCA PRZEZ KAPŁANÓW W STAROŻYTNYM EGIPCIE. CIEMNY LUD W OBU PRZYPADKACH TO KUPiŁ….
W leczeniu grypy stosujemy typowe leki przeciwbólowe i przeciwgorączkowe, których zwykle używamy również w infekcjach przeziębieniowych. Pamiętajmy jednak, że preparaty te, aczkolwiek wspomagające leczenie grypy, zmniejszają jedynie nasilenie objawów chorobowych, ale nie mają żadnego wpływu na samego wirusa grypy