Od dwóch tygodni Andrzej Duda wyraźnie traci poparcie w sondażach. Wynik wyborów prezydenckich po raz pierwszy w tej kampanii przestał być przesądzony.
Sympatyzujące z Rafałem Trzaskowskim media podają dziś z wyraźną satysfakcją wynik najnowszego badania, przeprowadzonego przez pracownię Kantar. Wynika z niego, że urzędujący prezydent może się cieszyć poparciem 39 proc. wyborców. Co prawda jest to o wiele więcej, niż reszta kandydatów, ale i tak oznacza to spadek o 20 proc. (sic!) w porównaniu z poprzednim sondażem Kantaru.
Na drugim miejscu znalazł się Rafał Trzaskowski mający 18 proc. badanych. Biorąc pod uwagę katastrofę, jaką sondaże przewidywały w przypadku dalszej kampanii Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, to wynik kandydata PO jest godny uznania. Można to oczywiście uznać za swoistą premię dla nowego zawodnika, ale może pokazywać też stopniową zmianę preferencji wyborczych Polaków.
Tym bardziej że dobry wynik Trzaskowskiego nie wynika z przechwytywania elektoratu innych opozycyjnych kandydatów. Szymon Hołownia ciągle cieszy się 15 proc. poparciem, a Krzysztof Bosak może liczyć na 8 proc. głosów.
To, co może niepokoić ubiegającego się o reelekcję Andrzeja Dudę to fakt, że spadek poparcia zaobserwowany przez Kantar nie jest czymś wyjątkowym, swoistym wypadkiem przy pracy. Na podobny proces topnienia zwolenników Dudy zwróciła także uwagę pracownia Social Changes. W badaniu przeprowadzonym dla życzliwego wobec prezydenta portalu wPolityce.pl zauważyła, że prezydent stracił 8 punktów procentowych i może liczyć na poparcie rzędu 41 proc. Rafał Trzaskowski w tym badaniu uzyskał aż 21 proc.
Nie widać jednak by zmiany w sympatiach wyborców wpływały na dobre samopoczucie sztabowców Dudy.
Jak zauważył Samuel Pereira w artykule opublikowanym na portalu TVP Info, sztab Dudy dalej jest przekonany, że ich kandydat „wygra w cuglach”. Tymczasem:
– Brak pomysłu na kampanijny przekaz i wycofanie Andrzeja Dudy, które potęguje wrażenie, że jest zmęczony, ukrywa się bądź się czegoś wstydzi. Nie mówiąc już o strukturach lokalnych PiS-u, które chyba w ogóle zapomniały, że wybory jeszcze przed nami, a Andrzej Duda nadal jest ich kandydatem na prezydenta – zauważa Pereira. – Dziś brakuje tego, co w 2015 r. porwało Polaków – jasno wytyczonych różnic między PiS a PO oraz gorącej i pełnej pasji wizji na rządzenie krajem. Paradoksalnie kurs na przetrwanie to kurs na utratę władzy – dodaje.
Wczoraj premier Morawiecki mówił, że wybory prezydenckie powinny się odbyć 28 czerwca. Więc wiele się jeszcze przez ten czas może zdarzyć. Pewne jest jedno: wynik wyborów prezydenckich po raz pierwszy w tej kampanii przestał być przesądzony.
- Zobacz także: Wybory prezydenckie: Duda twardo na prowadzeniu