Kolejne szpitale informują o dramatycznych brakach sprzętu reanimacyjnego i środków ochrony. Sytuacja jest tak poważna, że lekarze nie mają jak ratować życia chorych. Problem dotyka szczególnie osób w podeszłym wieku.
Jak informuje BBC, deficyt urządzeń do reanimacji, środków ochrony i braki kadrowe rosyjskiej służby zdrowia przybierają dramatyczny rozmiar. – Oficjalna propaganda zakłamuje prawdziwą sytuację sanitarną na rosyjskiej prowincji – alarmują lekarze.
Zgodnie ze standardami ministerstwa zdrowia na każdych sześć ciężkich przypadków choroby wywołanej koronawirusem, każdy szpital powinien dysponować siedmioma respiratorami. Tymczasem w małych miejscowościach dwa aparaty przypadają na całe szpitale, a i to nie jest normą.
Grozę budzi także jakość sprzętu, wiele urządzeń jest uszkodzonych lub po prostu nie działa. – Z dwóch respiratorów nie działa jeden, a z czterech inhalatorów ułatwiających oddychanie żaden nie jest sprawny – alarmuje na Instagramie lekarz z niewielkiej Bałachny w obwodzie nowogrodzkim.
Identyczna sytuacja panuje w obwodach wołgogradzkim, orenburskim, Kraju Krasnojarskim, a nawet w bogatym Tatarstanie. Zdaniem BBC taka sytuacja dotyczy całej Rosji.
Lekarze stają więc przed dramatycznymi wyborami, jakich chorych podłączać do deficytowych urządzeń. Niestety stawką jest ludzkie życie, dlatego wzorem włoskich i amerykańskich służb medycznych, nowym kryterium kwalifikacji staje się coraz częściej wiek pacjenta. Starsi ludzie mają coraz mniej szans na ratunek.
Dramatyzm sytuacji pogłębia bezduszność lokalnych biurokratów. Ratując się przed gniewem Putina, wysyłają na Kreml sfałszowane raporty o „sukcesach w walce z epidemią”.
Na ich polecenie lokalne telewizje prowadzą dochodzenia „demaskujące sprawców fake newsów”. Rzecz jasna chodzi o publiczne szykanowanie medyków ujawniających prawdę o warunkach, w jakich pracują i przebiegu zarazy.
Natomiast prezydent Tatarstanu zarzucił lekarzom panikowanie. Podczas video konferencji Rustam Minichanow nazwał medyków bazarowymi handlarzami ogórków. Takiego porównania użył, gdy zgłaszali niedobory respiratorów w swoich szpitalach.
Jak ocenia BBC, epidemia bezlitośnie ujawniła krytyczny stan służby zdrowia wynikający z tzw. optymizacji finansowej. Kreml inwestując kolosalne środki w zbrojenia oraz w wojny ukraińską i syryjską, zaoszczędził na ochronie zdrowia.
W latach 2010–2018 zlikwidował prawie 170 tys. łóżek szpitalnych. Ze 103 tys. miejsc infekcyjnych pozostała połowa, co dziś mści się dramatyczną sytuacją chorych.
Liczbę medyków zredukowano o 100 tys. Tylko w Moskwie z 43 tys. ratowników i pielęgniarek pozostało 9,7 tys.