Szkocja wchodzi na drogę, bycia absolutnym liderem walki o prawa osób LGBTQ+. W kraju właśnie przyjęto przepisy, dzięki którym dzieci od 4. roku życia mogą, bez zgody rodziców, wymagać, aby zwracano się do nich tak jak tego chcą, a nie jak określa to ich płeć biologiczna.
Dokument jest dość obszerny i liczy 70 stron. Zawiera wytyczne, w którym czytamy iż szkoccy nauczyciele są zobowiązani do niekwestionowania woli swoich uczniów w kontekście tożsamości płciowej. Dzieci mogą także dowolnie zmieniać swoje imiona.
– Z przyjemnością ogłaszam, że będziemy pierwszym krajem na świecie, w którym edukacja włączająca LGBTI zostanie uwzględniona w programach nauczania – stwierdził wicepremier szkockiego rządu John Swinney.
Co ciekawe, nie ma granicy płciowego „coming outu”.
– Młoda osoba transpłciowa mogła nie powiedzieć swojej rodzinie o swojej tożsamości płciowej. Nieumyślne ujawnienie może spowodować niepotrzebny stres dla młodej osoby lub może narazić ją na ryzyko i naruszyć prawo. Dlatego najlepiej jest nie dzielić się informacjami z rodzicami lub opiekunami bez rozważenia i poszanowania poglądów i praw młodej osoby – stwierdza oficjalny dokument.
Oczywiście organizacje LGBT są zachwycone. Na szczęście nie każdy popiera nowy projekt. Marion Calder z grupy kampanii For Women Scotland, która sprzeciwia się reformom, negatywnie ocenia wprowadzone zmiany.
– Jest to niebezpieczna ideologia, którą promuje rząd szkocki. Dzieci są teraz zachęcane do przejścia na ścieżkę medyczną , co zmieni resztę ich życia – mówi.
Źródło: DoRzeczy.pl / Newsweek