Jeszcze na dobre nie rozpanoszył się wariant Delta, a już Światowa Organizacja Zdrowia poinformowała, że monitoruje nowy wariant koronawirusa. Tym razem WHO odpuściło sobie informowanie, że nowa odmiana Sars-CoV-2 jest jeszcze groźniejsza niż Delta i w ogóle okazało się oszczędne w komunikatach na jej temat, za to zaszalało z nazwą. Pochodzącą z Kolumbii odmianę nazwano (roboczo)… Mu.
„Mu”, który będący piątą wariacją koronawirusa, z Kolumbii dotarł już do 39 krajów. Dnia 1 września także rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz ogłosił, że nową odmianę zdiagnozowano na terytorium Polski. Fani wariantu „Delta” nie muszą jednak się martwić. „Mu” z „Deltą” przegrywa. Wszystko jednak przed nami, bo „Mu” też mutuje. Polscy internauci podeszli do tematu z właściwą sobie inwencją twórczą i podsunęli WHO nazwy kolejnych mutacji.
Wśród propozycji pojawiły się więc m.in. Bee, Mee, kwik-kwik, Ihaa. Nie mogło zabraknąć też złowrogiego w uszach opozycji Miau.
Jest i dobra wiadomość. W alfabecie greckim litera „mu” nie występuje, ale pojawia się litera „my”. Mniej więcej w połowie. Biorąc pod uwagę, że parę liter z drugiej połowy jest już zajęte, można sobie pozwolić na ostrożny optymizm – wolnych liter pozostało niewiele. Jeszcze ze trzy mutacje, alfabet grecki się skończy i będziemy mieli wreszcie święty spokój. Chyba, że WHO idąc z duchem czasu i multikulturowości przerzuci się na alfabet khmerski, który liczy 74 litery. Wtedy pandemia spokojnie będzie mogła być wydłużana.
– aza