W Niemczech doszło do kontrowersyjnej sytuacji. Rodzina wracająca do Stanów Zjednoczonych przez Frankfurt, miała problemy, ponieważ pilot linii lotniczych Lufthansa, kazał dwuletniemu dziecku nałożyć na twarz maseczkę.
Rodzina wracała z Bośni do Stanów Zjednoczonych, odbywając przesiadkę we Frankfurcie. Okazało się, że w Niemczech czeka na nich niemiła niespodzianka. Pilot poprosił, aby dwuletni chłopiec założył maseczkę. Rodzice próbowali to zrobić, jednak dziecko oponowało. Ostatecznie cała trójka została wyproszona z samolotu.
– Steward towarzyszył nam w drodze do pilota. Próbował przekonać mojego syna Yakoba do założenia maski, ale to nie zadziałało. Potem umundurowany mężczyzna wyprowadził nas z samolotu. Byłem w szoku, jak trafiony kulą – wyznał Aleksander Pendurevic w rozmowie z dziennikarzem “Bilda”.
Obecni w samolocie inni pasażerowie w rozmowie z prasą powiedzieli, że rodzice próbowali założyć chłopcu maseczkę, jednak ten odmawiał, krzyczał, płakał i ją ściągał.
Inną wersję wydarzeń przedstawiła linia lotnicza.
– Możemy potwierdzić, że rodzina odmówiła założenia maski dziecku podczas wchodzenia na pokład – przekazał dziennikowi Jörg Waber, rzecznik niemieckich linii lotniczych.
Rodzina musiała wracać do USA łącznie przez 36 godzin. Mieli przesiadki w Waszyngtonie i Chicago. Ani razu podczas tych lotów, chłopiec nie musiał wkładać maseczki na twarz…
Źródło: Wp.pl / Bild
Powinny powstać społeczne organizacje śledząc takie zachowania i występujące przed sądem w imieniu zwyklych ludzi. To szokujące zachowanie ze strony lufthansy ale może wynikać ze zwyklej obawy pracowników przed konsekwencją skarg ze strony oszalałych zwolenników masek. Dobrze by było żeby równie mocno bali się konsekwencji z przeciwnej strony
PRECZ Z TERROREM SANITARNYM (i jakimkolwiek innym)!!!