Agresja Putina na Ukrainę i dążenie Rosji do obalenia europejskiego ładu bezpieczeństwa, prowadzi do historycznej zmiany w amerykańskim myśleniu o obronie starego kontynentu. W zależności od tego, jak daleko zajdzie Putin, może oznaczać wzrost potęgi militarnej USA w Europie, jakiego nie było od czasów zimnej wojny, komentuje Associated Press.
– Rozpoczęliśmy nową erę trwałej konfrontacji z Rosją – powiedział AP były ambasador USA w Rosji i były zastępca sekretarza generalnego NATO Alexander Vershbow. Dyplomata twierdzi, że Stany Zjednoczone we współpracy z sojusznikami z NATO będą musiały zająć postawę odstraszania, aby poradzić sobie z agresywną Rosją. Taka potrzeba dotyczy szczególnie Europy Środkowej.
Według AP, tylko w ciągu ostatnich dwóch miesięcy obecność USA w Europie wzrosła z około 80 tys. do prawie 100 tys. żołnierzy. To największe zgrupowanie w Europie od 1997 r. kiedy NATO rozpoczęło rozszerzenie, którego cofnięcia żąda obecnie Putin.
Dla porównania, w roku rozpadu ZSRS (1991) Stany Zjednoczone miały w Europie 305 tys. żołnierzy, w tym 224 tys. w samych Niemczech. Następnie w latach 2005-2020 ich liczba malała odpowiednio do 101 tys. i 64 tys.
AP podkreśla, że obecne wzmocnienia są wprawdzie uznawane za tymczasowe ale nie ma pewności, jak długo pozostaną. Należą do nich brygada pancerna 1. Dywizji Piechoty oraz brygada 82. Dywizji Powietrznodesantowej. Do Polski i Niemiec wysłano także liczne jednostki dowodzenia armii. Austin dyslokował również myśliwce F-35A na wschodnią flankę NATO oraz śmigłowce szturmowe Apache do krajów bałtyckich.
Niedawny przegląd Pentagonu dotyczący światowej obecności wojskowej USA wykazał, że kontyngent w Europie jest w przybliżeniu właściwy. Jednak zeznając przed komisją Izby Reprezentantów w kilka dni po agresji Putina, wysokiej rangi urzędniczka Pentagonu Mara Karlin powiedziała, że wnioski przeglądu będą zaktualizowane.
– Departament obrony musi być pewny, że ma wystarczającą zdolność odstraszania Rosji. Musimy być pewni na 150 proc. że NATO jest bezpieczne, nie tylko w świetle inwazji Rosji, ale w dłuższej perspektywie – oświadczyła Karlin.
AP zaznacza, że atak na Ukrainę skłonił do przemyślenia potrzeb obronnych nie tylko Waszyngton, ale także Niemcy. Berlin zerwał z wieloletnią polityką zakazu eksportu broni do stref konfliktu. Zobowiązał się też do zwiększenia budżetu obronnego i modernizacji armii.
Według AP, amerykańska refleksja wynika z faktu, że Putin nie tylko żąda, aby Ukraina wyrzekła się przystąpienia do NATO, ale także chce, aby Sojusz wycofał siły wojskowe ze wschodniej flanki.
Gdyby Rosja przejęła kontrolę nad Ukrainą znalazłaby się na granicy Rumunii, Słowacji i Węgier. Polska i Litwa mają już granicę lądową z rosyjską enklawą obwodu kaliningradzkiego. Według agencji, istnieje obawa, że Moskwa chciałaby wyrąbać korytarz suwalski łączący Kaliningrad z Białorusią.
Dlatego Vershbow zaleca, aby USA i NATO wyszły poza obecną taktykę batalionowych grup bojowych, rozmieszczając na wschodniej flance stałe, większe i ciężko uzbrojone siły. Taka zmiana jest właśnie tym, co Putin ma na myśli, mówiąc o zagrożeniu dla Rosji, którego nie będzie dłużej tolerował.
Jednak najnowszy raport Scowcroft Center for Strategy and Security przy Radzie Atlantyckiej stwierdza, że w świetle napaści na Ukrainę, wszelkie uzgodnienia zapisane w Akcie Stanowiącym NATO-Rosja z 1997 r. tracą ważność, złamane przez Kreml.
