Telefony komórkowe ułatwiają życie. Chyba, ze je utrudniają, czego doświadczył chyba każdy z nas.
La Scala to najsłynniejsza scena operowa we Włoszech i jedna z najsłynniejszych scen operowych świata. Występy w La Scali to marzenie każdego śpiewaka, a dyrygować orkiestrą w tym miejscu to zaszczyt i prestiż. Nie dla wszystkich. Zdarzenie, do jakiego doszło podczas poniedziałkowego koncertu. W programie były słynne kompozycje Giuseppe Verdiego, między innymi chór z IV aktu opery “Makbet”, w którym szkoccy banici lamentują nad uciskaną ojczyzną.
Niespodziewana przerwa
No i właśnie, kiedy miała zaczynać się ta część koncertu, któremuś z widzów zadzwonił telefon komórkowy. Dyrygujący orkiestrą Riccardo Chailly, który jest jednocześnie dyrektorem muzycznym La Scali, natychmiast „znalazł się” w sytuacji. – Proszę odebrać, my zaczniemy od nowa. – zwrócił się do nieujawnionego widza, pomimo uprzejmości nie kryjąc irytacji.
– Widzicie, przyjaciele, jest nas wielu w tej podróży z Verdim z orkiestrą i chórem La Scali, ale nie jesteśmy sami, bo nagrywamy koncert dla wytwórni z Londynu i dlatego będzie nas jeszcze więcej – ujawnił.
Nie wiadomo, czy widz skorzystał z zachęty i odebrał połączenie ani czy przeprosił za swoje zachowanie. Wiadomo, że Chailly przed wznowieniem koncertu podsumował całe zajście słowami: – Ojczyzna uciskana przez telefon komórkowy – tak być nie może.
Może i nie może, ale jest. Na wszelki wypadek więc przypominamy, idąc do kościoła, opery, teatru, kina, a nawet do restauracji na elegancką kolację – zostawiamy telefon w domu. A jeśli ktoś już jest bardzo przywiązany do smartfona, niech go wyciszy i nie korzysta z niego w ww. miejscach. No, chyba, że chce, żeby wszyscy zobaczyli, że jest prostakiem…
Karolina z E’lyty