INFORMUJEMY, NIE KOMENTUJEMY

© 2020-2021 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Centralna Agencja Informacyjna

16:31 | piątek | 26.04.2024

© 2020-2023 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Wiejskie wesele w oku Platformy

Czas czytania: 4 min.

Kartka z kalendarza polskiego

26 kwietnia

Jedźcie sami do Niemiec…

13 kwietnia 1943 W czasie II wojny światowej, Warszawa była dla Niemców najniebezpieczniejszym z okupowanych przez nich miast Europy. Każdy Polak mógł wtedy zginąć...

Koniecznie przeczytaj

W tym roku „sezon ogórkowy” wypadł blado. Chyba tylko dlatego wp.pl zajęła się wiejskim weselem i traktorem wiceministra. Szczerze ubawiła tym mieszkańców wsi. I większość rozsądnych ludzi.

Wesele wiceministra rolnictwa Norberta Kaczmarczyka (Solidarna Polska) było tylko ciut większe od standardowego wiejskiego wesela syna/córki dobrego gospodarza. Jeszcze w kartkowych latach osiemdziesiątych 350 osób bawiących się (z braku innych lokali) w stodole czy skombinowanych „po znajomości” ogromnych wojskowych namiotach, liczbą gości na nikim nie robiło wrażenia. Wesele na 100 osób na wsi to naprawdę kameralna impreza. Dlatego każdy mieszkaniec wsi na wieść o burzy rozpętanej o 500 osób bawiących się na weselu Norberta Kaczmarczyka postukał się w głowę nad głupotą członków Platformy Obywatelskiej i dziennikarzy.

- reklama -

Ciągnik za półtora miliona na młodych rolnikach też wrażenia nie robi. Owszem, to trochę więcej niż jakieś tam 650 tys. wydane na ciągnik, ale jeśli Kaczmarczyk czy jego brat mają duże gospodarstwo, to mniejszej maszyny nie opłaca się kupować. Przywożenie takiej maszyny przez dealera ciągników i wręczanie jej z całą pompą, też nie robi na nikim specjalnego wrażenia. Tu już wszystko zależy od miejscowej „świeckiej tradycji”, czyli zwyczaju przyjętego przez mieszkańców wsi. I naprawdę żal, że członkowie Platformy nie wpadli na to, żeby skontrolować np. oddawanie do użytku nowoczesnych obór czy chlewni, kiedy to na urządzanych z tej okazji „parapetówkach” dla sąsiadów, lubią pokazać się… politycy.

Traktor w oku

Tymczasem członkowie Platformy nie dają za wygraną. Politycy PO wystąpili z wnioskiem do CBA o skontrolowanie oświadczenia majątkowego wiceministra, a także zbadania wątku ewentualnego reklamowania firmy produkującej ciągniki oraz dealera tych maszyn. Nie mieli takich zapytań w przypadku Sławomira Nowaka, zatrudnianiu syna Tuska jako „Józefa Bąka” czy konsumpcji ośmiorniczek i nagrań u „Sowy i przyjaciół”. Nagle zorientowali się, że ciągnik może kosztować tyle, co apartament w Warszawie. No, może. Zwykła krowa też może kosztować 10 tys., więc jeśli rolnik ma ich 100 (a na wielu rolnikach taka liczba rogacizny w oborze też nie robi wrażenia), to i bez ministerialnego stanowiska może mieć milion złotych spacerujący na czterech nogach po oborze za 3 miliony złotych. Oraz pięć milionów kredytu, spłacanego przez 30 lat. Platforma jakoś śledztwa w przypadku oświadczeń majątkowych swoich posłów nie robi i nie sprawdza wysokości ich kredytów ani tego, skąd mieli pieniądze na apartamenty i letnie rezydencje na Mazurach, chociaż w życiu prawdziwą pracą się nie splamili.

- reklama -

Dziennikarski amok

Tymczasem amoku dostał portal wp.pl. „Ziobro naprawdę tak powiedział. “Do cholery, gdzie tu jest przestępstwo?”, zagrzmiał swoim tytułem portal. I nie chodziło mu o użycie brzydkiego słowa. Wszak odarcie się przez Martę Lempart „wypier…lać”, było tylko i aż ekspresją wypowiedzi. Tym razem poszło o to, że Ziobro nie widzi przestępstwa ani w hucznym weselu, ani w ciągniku, który formalnie nie należy do państwa młodych, ani w wartości rzeczonego ciągnika.

„- To przykład afery ogórkowej, która została wykreowana z braku pomysłu na cokolwiek – ocenił w rozmowie z Krzysztofem Ziemcem w RMF FM zamieszanie z ciągnikiem wiceministra Kaczmarczyka minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. – Ten ciągnik to jest ciągnik, który kupił brat pana ministra za kredyt na 1,3 mln. To taka straszna zawiść… Wielu ludzi kupuje za podobne kwoty mieszkania, apartamenty… Obserwuję polityków Platformy i ich zaplecze, którzy kupują luksusowe samochody, a tu ludzie kupili ciągnik, który służy im do pracy na roli – mówił Ziobro”, podaje portal wp.pl, ewidentnie nastawiając swoich czytelników przeciwko Solidarnej Polsce.

- reklama -

Dziś dziennikarz z Warszawy ma kredyt na 30 lat na pięćdziesiąt metrów w Miasteczku Wilanów, a jego kuzyn ze wsi, którym całe życie pogardzał, ma trzystumetrową willę, traktor za milion i kolejne dwa miliony w innych maszynach rolniczych oraz swojej hodowli. Tak po prostu wygląda dziś różnica pomiędzy miastem i wsią.

Portal oburza się o „reklamę” z udziałem wiceministra. I zastanawia się, dlaczego to przedstawiciel firmy “wręczał prezent”. Faktycznie… “afera”. I ignorancja level “miasteczko Wilanów”. Tak się składa, że na zakup ciągnika za milion złotych nie ma żadnego wpływu, czy posiada go minister, tylko to, co taką maszyną można na polu zrobić, ile to zajmie czasu i jak kosztowna będzie w eksploatacji. Traktor to nie torebka pokazana przez jakąś Kasię Tusk, która zapragnie mieć “Julka” z Wilanowa. Maszyn rolniczych nie kupuje się, bo ktoś inny je posiada.

No, ale o tym ani politycy PO, ani dziennikarze, których wiedza o wsi skończyła się na wierszyku o czarnej krowie w kropki bordo, nie mają pojęcia.

Śledź nas na:

Czytaj:

Oglądaj:

Subskrybuj
Powiadom o

0 komentarzy
Wbudowane informacje zwrotne
Zobacz wszystkie komentarze
reklama spot_img

Ostatnio dodane

Pekin dokarmia czerwone kleszcze

Dwie grupy społeczne wspierają sprzeczne z ludzką naturą, niepraktyczne i destrukcyjne idee. Ci, którzy na tym szaleństwie ubiją interes...

Przeczytaj jeszcze to!

0
Podziel się z nami swoją opiniąx