Uświadommy sobie, że ludzie odpowiedzialni za polityczny flirt z Putinem wrócili właśnie do władzy i służb specjalnych. Trzeba być kimś zupełnie nieodpowiedzialnym albo zwykłym głupcem, by powierzyć im bezpieczeństwo polskiego państwa. Niestety, zrobili to polscy wyborcy 15 października 2023 r.
W najnowszej “Warszawskiej Gazecie” Mirosław Kokoszkiewicz wraca do wydarzeń z kwietnia 2010 roku i porównuje “śledztwo” z innymi, dotyczącymi katastrof lotniczych. Czy naprawdę wtedy panował chaos informacyjny, czy mieliśmy do czynienia z przeprowadzoną z premedytacją dezinformacją?
“Chcę zauważyć, że winnych tego, co się wtedy stało, wskazano w ciągu kilku pierwszych godzin, zanim przesłuchano świadków i odnaleziono czarne skrzynki, które do dziś nie wróciły do Polski. Ten zgrany i zorganizowany chór oskarżycieli, którzy natychmiast wskazali jako winnych polskich pilotów i prezydenta, to jedna z poszlak wskazujących na starannie zaplanowany zamach z doskonale zorganizowaną akcją odwrócenia uwagi od prawdziwych sprawców. Jak bez przesłuchania świadków i zbadania czarnych skrzynek można było od razu wydać wyrok?”, pyta red. Kokoszkiewicz. I godzina po godzinie przypomina, jak wyglądało wpieranie społeczeństwu “winy” pilotów i prezydenta oraz wskazuje, w której stacji telewizyjnej się to zaczęło. A także bardzo znaczące słowa ówczesnego prezydenta Rosji, Dmitrija Miedwiediewa wypowiedziane 6 grudnia 2010 roku w Warszawie, kiedy trwało zarówno polskie jak i rosyjskie “śledztwo”.
Pełna treść artykułu w najnowszym wydaniu “Warszawskiej Gazety” oraz na stronie: https://pl1vod.com/