Jak informuje – nie bez satysfakcji „Gazeta Wyborcza” – w tym roku marsz się nie odbędzie. Jak twierdzą władze Warszawy, na ich decyzję nie wpłynęła polityka, ale stanowisko mazowieckiego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego.
– W opiniach do obu tych zgromadzeń inspektor zwraca uwagę, że biorąc pod uwagę liczbę osób mogących brać udział w wydarzeniu oraz ich przemieszczanie się, należy zauważyć, że istnieje ryzyko zakażenia uczestników zgromadzenia, osób postronnych poprzez wydychane kropelki przez nosiciela bezobjawowego – niemającego objawów chorobowych co w krótkim czasie może spowodować znaczny wzrost zakażeń wtórnych – czytamy w uzasadnieniu Ratusza.
– Z ostatnich narad zdrowotnych z udziałem sanepidu i rządu wynika, że Warszawa jest w najbliższym tygodniu bardzo zagrożona zwyżką zachorowań. Wczoraj odbyła się na ten temat narada miasta z Ministerstwem Zdrowia. Ograniczenie zgromadzeń i pilnowanie dystansu to jedna z kluczowych rekomendacji. Marsz przy takim wzroście zachorowań to byłaby skrajna nieodpowiedzialność – dodaje wiceprezydent Paweł Rabiej.
Rzeczywiście, zgodnie z rozporządzeniem Rady Ministrów z 7 sierpnia br., w zgromadzeniu publicznym nie może brać udziału więcej niż 150 osób. Tymczasem marsz był planowany na 20 tys.
Ratusz nie wydał też zgody na planowaną kontrmanifestację środowisk lewicowych, w której miało wziąć udział ok. 10 tys. osób.
Marsz Zwycięstwa Rzeczpospolitej organizowany jest od 2017 r. dla uczczenia zwycięstwa w bitwie pod Warszawą w 1920 r. Od początku spotyka się też z protestami aktywistów lewicowych, którzy podejmują próby zatrzymania pochodu narodowców.