Przemysław Czarnek, będący ministrem edukacji w rządzie Mateusza Morawieckiego na łamach tygodnika „Sieci” dużo mówił o współczesnej polskiej szkole. I zmianach, jakie zamierza wprowadzić w systemie oświaty.
— Pozwala się na demoralizowanie młodzieży, która później nie radzi sobie z piętrzącymi się przez to problemami. Receptą jest wychowanie na wartościach, a nie nihilizm i etyka „róbta, co chceta”. Nie ma wolności bez odpowiedzialności — zauważył Czarnek.
– Często się zastanawiam, dlaczego ludzie, zamiast mówić prawdę, wolą wejść do szafy i siedzieć cicho. Jeśli przemilczymy zło, to ono będzie się rozprzestrzeniać, a zło rozprzestrzenia się dlatego, że ludzie dobrzy są bierni – przekonywał.
Czarnek mówił także o zmianie w prawie oświatowym.
– Ta ustawa daje większe bezpieczeństwo tym rodzicom, dla których jest ważny system wartości, który chcą przekazać. Będą mieć większą pewność, że za ich plecami nie będą przekazywane treści, których nie akceptują. Bez zgody kuratora nic poza podstawami programowymi przekazywane nie będzie – zauważył minister.
Wreszcie Czarnek dotarł do środowiska LGBT, tematu któremu zawdzięcza swoją karierę.
– Ci ludzie wychodzą na ulicę, w wulgarny sposób obrażają katolików, wykrzykują niecenzuralne hasła, zachowują się obscenicznie i to ma być w porządku? Natomiast gdy nasza strona mówi, że to nie jest zachowanie normalne, a wręcz demoralizujące, to wtedy się okazuje, że jesteśmy wrogami świata postępu i równości. Tak być nie może. Albo mamy równość i każdy może powiedzieć, co myśli, albo tej równości nie ma. W przypadku skrajnych środowisk lewicowych, liberalnych, wielu rzekomych reprezentantów społeczności LGBT, nie ma mowy o tolerancji – uznał polityk PiS.
– Człowiek, który zachowuje się obscenicznie i wulgarnie, nie może mieć takiego samego prawa do spaceru po mieście, jak człowiek, który zachowuje się normalnie i spaceruje z dzieckiem – dodał Czarnek.