Pęd do władzy opozycji jest widocznie tak wielki, że jej politycy gotowi są po drodze narazić życie i zdrowie innych. Dosłownie. Do Tuska bez prawka dołączył właśnie Grzegorz Schetyna.
Każdy jadący „po kielichu” przekraczający nadmiernie prędkość kierowca, to potencjalny zabójca. Po Donaldzie Tusku, do tego grona dołączył Grzegorz Schetyna. Według nieoficjalnych informacji były przewodniczący Platformy Obywatelskiej został zatrzymany przez policję w miejscowości Sierakówek między Gostyninem a Kutnem w woj. mazowieckim. W terenie zabudowanym pędził 123 km/h. Oznacza to, że „Schetu” przekroczył prędkość dopuszczalną w terenie zabudowanym o 73 km/h.
Schetu bez prawka
Według Polsatu News, Schetyna zapłacił 2,5 tys. zł mandatu, co oczywiście niespecjalnie naruszyło jego budżet. Bardziej go pewnie zabolało, że policja zatrzymała na trzy miesiące jego prawo jazdy.
Zapytana o tę sprawę, podinsp. Katarzyna Kucharska z Mazowieckiej Policji nie podła nazwiska zatrzymanego, ale potwierdziła, że do kontroli został zatrzymany 59-letni kierowca bmw, który o 73 km/h przekroczył dozwoloną prędkość. Sam Grzegorz Schetyna na razie nie zachował się po męsku. Nie odbierał telefonu.
Być jak Donald Tusk
Być może Schetyna chciał poprawić swoje partyjne notowania i przypodobać się Tuskowi. Wszak Tusk też stracił „prawko” i też na 3 miesiące. Zostało mu zabrane, kiedy 20 listopada 2021 r. przejrzeżdżając przez Wiśniewo w woj. mazowieckim, pędził 107 km/h.Jechał nieco wolniej niż Grzegorz Schetyna, bo 107 km/h. Stracił wówczas prawo jazdy na trzy miesiące.
Finansowo go to mniej zabolało, bo zapłacił tylko 500 zł.
Może teraz obaj panowie wybiorą się do TVN i udzielą wywiadu Piotrowi Kraśce? Do jego wyczynu jazdy bez „prawka” jeszcze trochę im brakuje, ale wszystko przed nimi. Pęd do władzy opozycji jest widocznie tak wielki, że jej politycy gotowi są po drodze narazić życie i zdrowie innych. Dosłownie.