Czy Szymon Hołownia “studiował” w Collegium Humanum i czy miała to być tajemnica koalicji? O czym świadczy nerwowa reakcja marszałka?
Tajemnicą poliszynela jest, że każda umowa koalicyjna składa się zawsze z części oficjalnej – udostępnionej społeczeństwu i części nieoficjalnej – tej właściwej, “sklejającej” koalicję i znanej tylko jej członkom. Czasem jednak ta nieoficjalna część wypływa i wtedy robi się nerwowo. A czasem nawet koalicja się rozpada. Czasem przyczynkiem są publikacje w mediach.
Sensacyjną tezę przedstawił ostatnio wielce życzliwy “koalicji 13 grudnia” tygodnik “Newsweek”. Piórem Renaty Kim oznajmił bowiem, że Szymon Hołownia był na liście studentów Collegium Humanum, z tym, że nie pojawiał się na zajęciach. Natomiast nazwisko marszałka ma figurować na liście studentów a jego podpis pod studenckim ślubowaniem. “Jak twierdzą moi informatorzy, wszystkie oceny, pliki i dokumenty Szymona Hołowni były wpisane do Sokratesa, czyli systemu informatycznego obsługującego dydaktykę na wyższej uczelni. System Sokrates zapewnia pełną automatyzację procesu rekrutacji, ewidencjonowania studentów, rozliczania sesji egzaminacyjnych oraz kontrolę nad danymi. Dostęp do niego miało bardzo wiele osób: pracownicy rektoratu, dziekanatu, studium języków obcych, a także nauczyciele akademiccy” – napisała Renata Kim. “Hołownia miał jednak w ogóle nie studiować, a jedynie otrzymać dyplom ukończenia studiów magisterskich” – przekazał “Newsweek”, a “nitkę” podchwyciła “Gazeta Wyborcza”. “Newsweek” napisał też, że plan studiowania na Collegium Humanum miał wymyślić Michał Kobosko, jeden z czołowych polityków Polski 2050.Polska 2050 kategorycznie zaprzeczyła publikując w X następujące oświadczenie: “Szymon Hołownia nie studiuje i nigdy nie studiował na Collegium Humanum. Nigdy też nie spotykał się z jej władzami w oficjalny czy nieoficjalny sposób. Każdy, kto twierdzi inaczej – kłamie. Jedyne co łączy go z tą uczelnią to podanie, które wysłał kilka lat temu, kiedy to rozważał studia z psychologii”.
Jednak dopytywany w Sejmie sam Hołownia, powiedział coś zadziwiającego. Sprawa jest bardzo poważna. To oznacza, że dojdzie do bardzo poważnego kryzysu zaufania w naszej koalicji, bo jeżeli służby za tym stoją, albo jeżeli służby lub prokuratura miała w tym swój udział, bo skądś te informacje musiały wyciec, to będzie znaczyło, że to nie jest to na co się umawialiśmy – powiedział Hołownia.
No to Hołownia studiował w niesławnej uczelni czy nie studiował? Złożył papiery a rektor uczelni tak się ucieszył, że konferansjer z TVN może chcieć dołączyć do jego studentów, że samowolnie umieścił go na liście i dopisywał mu oceny, czy może jednak “studiował”, tylko miało to pozostać tajemnicą koalicji? Jakie inne tajne ustalenia podjęli koalicjanci i jakie jeszcze “haki” mają na siebie? Czy “Newsweek” kłamie i ryzykuje proces z marszałkiem czy pisze prawdę? I czy te rewelacje mają związek z kolejną próbą kandydowania przez Hołownię – lidera partii i członka “koalicji 13 grudnia” jako “bezpartyjnego” (sic!) kandydata na urząd prezydenta, w sytuacji, gdy kandydat koalicji miał być jeden? Sam Hołownia zdaje się uważać, że to “zemsta” za jego kandydowanie i próba podważenia jego wiarygodności w ramach kampanii wyborczej. Rzecz ciekawa – na tę chwilę marszałek nie poinformował, czy zamierza wyciągnąć konsekwencje wobec “Newsweeka” i pozwać gazetę za naruszenie dóbr osobistych, co wydawałoby się oczywistym krokiem, gdyby ta kłamała. Ciekawe, dlaczego?