INFORMUJEMY, NIE KOMENTUJEMY

© 2020-2021 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Centralna Agencja Informacyjna

14:21 | piątek | 22.11.2024

© 2020-2023 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Matka Boska Kozielska

Czas czytania: 10 min.

Kartka z kalendarza polskiego

22 listopada

Jan Kazimierz w słuckim pasie

20 listopada 1648 Chwalcie usta Pannę Marię!Już więcej nie wierzęAni w działa, ni w husarię,W zbroje, ni w pancerze.Za nic wszystkie mi potęgi,Wojsk ogromnych chmura,Za...

Koniecznie przeczytaj

Piotr Szubarczyk

Przeżywamy „miesiąc katyński”. Od 4 kwietnia do 16 maja w różnych miejscach na „nieludzkiej ziemi” rozlegały się strzały. Wszystkie one złożyły się na to, co dziś nazywamy Zbrodnią Katyńską. Sowieci zamordowali 21.857 polskich oficerów, policjantów, więźniów politycznych. Skąd tak dokładnie to wiemy? Z późniejszego raportu szefa KGB dla Nikity Chruszczowa, przywódcy Sowietów po śmierci Stalina.

- reklama -

Na 38 dni przed rozpoczęciem zbrodni, w obozie specjalnym NKWD w Kozielsku powstała płaskorzeźba, którą można dziś uznać za relikwię katyńską. Jej historia i peregrynacja ma w sobie coś mistycznego.

*  *  *

W Kaplicy Katyńskiej Katedry Polowej Wojska Polskiego w Warszawie, przy ulicy Długiej 13, znajdziemy wiele cennych „obiektów”, które można nazwać relikwiami katyńskimi.

- reklama -

Jest więc ziemia wymieszana z prochami ofiar z miejsc kaźni (Las Katyński, Charków) i pogrzebania (Miednoje) jeńców obozów specjalnych NKWD w Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku. Jest czaszka zamordowanego w Lesie Katyńskim mjr. Ludwika Szymańskiego, przechowywana przez 65 lat w Instytucie Medycyny Sądowej w Kopenhadze. W kruchcie Kaplicy jest ziemia z miejsca Tragedii Smoleńskiej roku 2010. Jest się nad czym modlitewnie zamyślić.

Być może najserdeczniejszą, niezmiennie wzruszającą relikwią jest mała, nieregularna w kształcie deseczka sosnowa, wycięta z sowieckiej pryczy, z jakąś dziurą po gwoździu, na której jeniec Kozielska wyrzeźbił scyzorykiem – trochę niezdarnie, tak jak umiał – znany każdemu Polakowi wizerunek Matki Bożej Ostrobramskiej – Matki Miłosierdzia. Rzeźbił ją swymi dłońmi i swym sercem, bo w tym samym Kozielsku NKWD więziło jego 18-letniego syna! Podarował mu Matkę Miłosierdzia na 19 urodziny, które przypadły w Kozielsku 28 lutego 1940 roku…

Ułan z Bydgoszczy

- reklama -

„Eleganccy, wszędzie znani, to bydgoscy są ułani” – głosiła kawaleryjska żurawiejka. Ułani z 16 Pułku Ułanów Wielkopolskich byli nie tylko eleganccy, nie tylko znani, ale i zasłużeni dla Polski. Krwawą służbę dla świętej Sprawy niepodległości odrodzonej Rzeczypospolitej rozpoczęli w czasie Powstania Wielkopolskiego. Niewielki oddział kawalerii stawał się z dnia na dzień sławnym pułkiem kawalerii. W styczniu 1920 mieli zaszczyt obejmować we władanie Rzeczypospolitej – na mocy postanowień traktatu wersalskiego – miasto Bydgoszcz. I tam już zostali, w koszarach „ułańskich” przy Szubińskiej 1. Ale od wschodu szła nawała bolszewicka i trzeba było bronić odzyskanej niepodległości. To wtedy polała się ułańska krew: w walkach z konarmią Budionnego, z Litwinami wspierającymi bolszewików przeciwko Polsce, w pościgu za uciekającym wrogiem – aż do października 1920.

Służbę w sławnym pułku rozpoczął w sierpniu 1921 ułan Henryk Gorzechowski – syn Henryka, szczęśliwy mąż Julii z Prachnickich i ojciec półrocznego synka, także Henryka, potomek posła na Sejm Wielki. Rozpoczynały się najpiękniejsze lata w jego życiu – gorliwej służby i szczęśliwego życia rodzinnego. Dosłużył się w pułku stopnia porucznika.

Po częściowej mobilizacji w marcu 1939 porucznik Gorzechowski gotów był do obrony Ojczyzny. Trzeba tu dodać, że 47-letni już wtedy oficer nie podlegał tej marcowej mobilizacji, był oficerem w stanie spoczynku. Przystąpił do niej ochotniczo. Jego jedyny syn skończył właśnie 18 lat, był już ułanem z cenzusem, i nie wyobrażał sobie, że w razie wojny mógłby pozostać w domu. Ojciec w stanie spoczynku, syn jeszcze gołowąs, bez doświadczenia w wojennym rzemiośle – idą na wojnę, bo inaczej się nie godzi, bo tego żądają od nich przodkowie. Nieoczekiwanie spotkają się w sowieckiej niewoli – najpierw w Szepietówce, potem w obozie specjalnym NKWD w Kozielsku!

„Dawaj, otiec!”

Ojcowski podarunek na 19 urodziny miał dla młodego Henryka wielkie znaczenie moralne. Od tej pory nie rozstawał się z sosnową deseczką, modląc się do Matki Miłosierdzia o szczęśliwy powrót z ojcem do domu. Ale oprawcy z NKWD mieli inne plany. Kilka dni po urodzinach Henryka juniora Stalin i jego pomocnicy w zbrodni wydali rozkaz o „rozładowaniu” kozielskiego obozu i wymordowaniu polskich jeńców.

Któregoś majowego dnia 1940 roku wywołano do transportu Henryka Gorzechowskiego. – Ojciec czy syn? – zapytał enkawudzisty junior. – Wsio rawno, dawaj otiec!

Dzień lub dwa dni później ciało porucznika Gorzechowskiego stoczyło się do haniebnego dołu w Lesie Katyńskim. W dołach Katynia umierali od strzałów w głowę, z rąk starszych kolegów pułkownika Putina, koledzy oficerowie Henryka z 16 Pułku Ułanów Wielkopolskich: mjr Stefan Przeradzki, mjr Wilhelm Światołdycz-Kisiel, kpt. Fryderyk Honzatko, por. Adam Brudnicki, por. Janusz Górski, ppor. Franciszek Przytarski. W ohydnej piwnicy NKWD w Charkowie umierali rtm. Stanisław Świderski, por. Mieczysław Kwilecki, ppor. Emil Penno. Na „nieludzkiej ziemi”, do dziś dokładnie nie wiadomo gdzie, umierali mjr Stefan Czarnecki, mjr Jan Ślaski, rtm. Wojciech Mycielski, rtm. Kornel Stasiewicz, por. Stefan Łaszewski, por. Franciszek Przyłuski. Chwała ułanom z Bydgoszczy, którzy „oddali życie w darze” za Ojczyznę!

Matka Boska Kozielska porucznika Henryka Gorzechowskiego.

Rewers z wyrytą datą wykonania płaskorzeźby.

Matka Miłosierdzia czuwa

Młody Henryk Gorzechowski ocalał! Być może enkawudziści uznali, że tak młodego człowieka da się jeszcze zsowietyzować… Ale to raczej modlitwy ojca i Matka Miłosierdzia go obroniły! Trafił nie do Katynia, lecz do obozu przejściowego, skąd uwolni go umowa Sikorski-Majski z lipca 1941. Henryk będzie służył na brytyjskim krążowniku „Trinidad”, który w roku 1942 został zatopiony niemiecką torpedą. Młody Gorzechowski po raz drugi ocalał! Miał przy sobie ojcowski dar. Skromna sosnowa deseczka jawiła mu się już wtedy jako rodzinna relikwia, która go chroni. Dziś to relikwia narodowa.

Henryk junior po wojnie zamieszkał w Gdyni.

Halinka sybiraczka

Kiedy w roku 1989 Halina Młyńczak ze Szpilewskich – córka zamordowanego  Katyniu por. Gustawa Szpilewskiego, dowiedziała się, że w „jej” Gdyni mieszka ocalony jeniec Kozielska, najpierw nie uwierzyła! Potem kazała to sobie trzy razy powtórzyć. – Przecież on mógł się zetknąć z moim tatusiem! Miała sześć lat, gdy widziała go po raz ostatni. Porucznik rezerwy, nauczyciel, kierownik szkoły w Żuchowiczach Wielkich w powiecie stołpeckim. – Pamiętam, jak tatusia żegnaliśmy. Przed szkołę zajechała bryczka, taki powozik. Po jednej stronie siedział mój tatuś, a po drugiej mój ojciec chrzestny, obaj nauczyciele. Chrzestny dostał się do niewoli niemieckiej i przeżył… Mój tatuś umierał w Lesie Katyńskim… Ja z mamą i braciszkiem Waldkiem jechaliśmy bydlęcym wagonem „w Sibir”. To był kwiecień 1940. Dokładnie w tym czasie mordowano w Katyniu mojego tatusia i porucznika Gorzechowskiego…

A potem były długie rozmowy z Henrykiem juniorem, już wtedy dobiegającym siedemdziesiątki. Umarł w październiku 1989. W październiku urodził się jego ojciec, w październiku miał swoje święto 16 Pułk Ułanów Wielkopolskich, październik jest miesiącem różańcowym…

Por. Henryk Gorzechowski, oficer 16 Pułku Ułanów Wielkopolskich, zamordowany w Lesie Katyńskim.

Henryk Gorzechowski jr, ocalony od kaźni przez Matkę Miłosierdzia, na rysunku wykonanym przez Józefa Czapskiego – wybitnego malarza, pisarza, ocalonego jeńca Starobielska.

Syn Henryka juniora i wnuk Henryka Katyńczyka, urodzony w roku 1967 Henryk Gorzechowski dowiedział się wszystkiego od ojca o niezwykłym Wizerunku. Zrozumiał, że to już nie jest tylko pamiątka rodzinna. Wielkie wrażenie zrobiła na nim Halinka sybiraczka. Po długim namyśle uznał, że  w jej godne ręce powinien przekazać katyńską relikwię, choć rozstanie z nią nie było dla niego łatwe.

Halina Szpilewska-Młyńczak była głęboko wzruszona i do głębi przejęta. Najmłodszy z Henryków przyniósł jej Wizerunek 7 kwietnia 1990 roku – w dniu urodzin jej córeczki i jej wnuczka… On o tym nie wiedział.

Peregrynacja

Matka Boska Kozielska przebywała w gdyńskim mieszkaniu Haliny jeszcze przez wiele miesięcy. Świadoma znaczenia Wizerunku i pełna obaw, co do Jego dalszych losów, postanowiła zrobić wierną replikę. Wykonał ją Alfred Szczepiński z Gdyni. – Mówił mi, że kiedy odtwarzał Wizerunek, czuł jak nigdy nadzwyczajne ciepło bijące spod rylca i trudny do opisania pokój, ład serca…

– A co ty Piotrze, czujesz? – zapytała mnie, gdy się dowiedziała, że mam w artykule przypomnieć Matkę Kozielską?

– Czuję, pani Halinko, że nie jestem godny, ale że trzeba przy każdej okazji katyńskiej przypominać tę Relikwię i czynić starania, by ten Wizerunek wisiał na ścianie w każdym polskim domu. To szczególny pomnik katyński. Na razie, wspólnie z moim przyjacielem Ireneuszem Kaczmarkiem, wydrukowaliśmy tysiąc kartek pocztowych z Matką Boską Kozielską porucznika Gorzechowskiego. Natchnęła nas ku temu pocztówka z Wizerunkiem, rozprowadzana przy każdej okazji przez Rodzinę Katyńską w Gdyni, kierowaną przez dr Barbarę Pytko. Niech idzie w świat! Niech nas chroni przed złem – tak jak uchroniła młodego Henryka Gorzechowskiego!

To „poczwórne” imię Henryk będzie mi się zawsze kojarzyło z bohaterem dramatu naszego narodowego wieszcza Zygmunta Krasińskiego – „Nie-Boska komedia”. Dramatu w niezwykły, wizjonerski sposób pokazującego zbrodnie rewolty bolszewickiej, które się dopiero wydarzą – prawie sto lat później!

Halina Szpilewska-Młyńczak postanowiła się doradzić profesora Jacka Trznadla a profesor poszedł po radę do ówczesnego biskupa polowego Wojska Polskiego, późniejszego księdza arcybiskupa metropolity gdańskiego – Sławoja Leszka Głódzia. Z jego woli skromna kozielska deseczka trafiła do ołtarza Kaplicy Katyńskiej w Katedrze Polowej Wojska Polskiego!

– Sercem pisałam o Niej obszerne świadectwo dla celów historycznych, do archiwum Katedry, by opowiedzieć Jej niezwykłą peregrynację wojenną i tę powojenną przez moje miasto Gdynię i moje niegodne, lecz wybrane ręce – mówiła wzruszona Halina Szpilewska-Młyńczak. – Ilekroć jestem w Warszawie, zaglądam do Kaplicy Katyńskiej i serce mi rośnie. Bywam tam oczywiście z wnukami, którzy potrafią natychmiast odszukać tabliczkę z nazwiskiem zamordowanego w Lesie Katyńskim pradziadka Gustawa Szpilewskiego. Ta deseczka z Kozielska to jakby ostatni dotyk mojego Ojca. Może spał na sąsiedniej pryczy, z której porucznik Gorzechowski wyciął ten kawałek deseczki? A może patrząc w ukryciu, przed enkawudowską strażą, na Matkę Bożą Miłosierdzia, modlił się o cud powrotu do rodziny? „Tak nas powrócisz cudem na Ojczyzny łono”… Przecież on był „chory” na Polskę. Tak jak większość z nich… To dlatego Beria napisał Stalinowi, że są zatwardziali i że nic się innego nie da z nimi zrobić jak tylko zabić…

Nad Katyńskim Lasem – miesiąc,
nad Katyńskim piaskiem szelest,
zeszła tam Pani Niebios
[…].
Pyta się Jej księżyc biały,
na co Jej ten piasek krwawy?
Mówi mu Pani Niebios:
<Uleczę nim świat cały
Miłość poległa w bitwach:
Potrzebna wielka Relikwia>…

(Fragment wiersza Kazimiery Iłłakowiczówny)

Kozielska, Katyńska, Jeniecka…

Profesor Trznadel był za tym, aby nazywać Wizerunek Matką Boską Kozielską lub Katyńską. Dla Haliny Szpilewskij-Młyńczak będzie to zawsze Matka Boska Jeniecka.

Kaplica Katyńska w Katedrze Polowej Wojska Polskiego powstała z inspiracji Biskupa Polowego Wojska Polskiego gen. dyw. Sławoja Leszka Głódzia. Poświęcił ją 15 września 2002 Prymas Polski kardynał Józef Glemp. Matka Boża Jeniecka została umieszczona w ołtarzu Kaplicy. Deseczka z Wizerunkiem ma kształt nieregularnego prostokąta o wysokości 13,4 cm (z lewej) i 13,2 cm (z prawej), szerokości 8,4 cm (góra) i 8,35 cm (dół), grubości około 6,5 mm. Drewno sosnowe. Na rewersie napis upamiętniający 19 urodziny Henryka juniora: „Kozielsk, 28 lutego 1940”.

Matko Boska Jeniecka, uchroń nas, nasze dzieci i nasze wnuki przed Katyniami, Palmirami, Kuropatami, Piaśnicami… Maryjo, Królowo Polski. Módl się za nami!

Śledź nas na:

Czytaj:

Oglądaj:

Subskrybuj
Powiadom o

0 komentarzy
oceniany
najnowszy najstarszy
Wbudowane informacje zwrotne
Zobacz wszystkie komentarze
reklama spot_img

Ostatnio dodane

Jan Kazimierz w słuckim pasie

20 listopada 1648 Chwalcie usta Pannę Marię!Już więcej nie wierzęAni w działa, ni w husarię,W zbroje, ni w pancerze.Za nic...

Przeczytaj jeszcze to!

0
Podziel się z nami swoją opiniąx