INFORMUJEMY, NIE KOMENTUJEMY

© 2020-2021 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Centralna Agencja Informacyjna

04:59 | piątek | 22.11.2024

© 2020-2023 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Fortepian Chopina

Czas czytania: 6 min.

Kartka z kalendarza polskiego

22 listopada

Jan Kazimierz w słuckim pasie

20 listopada 1648 Chwalcie usta Pannę Marię!Już więcej nie wierzęAni w działa, ni w husarię,W zbroje, ni w pancerze.Za nic wszystkie mi potęgi,Wojsk ogromnych chmura,Za...

Koniecznie przeczytaj

19 września 1863 r.

Gdyby jak młodzi szlachcice, ćwiczyli się w strzelaniu czy szermierce, na pewno osiągnęliby jeszcze więcej. Ale i tak ich olbrzymim sukcesem było zmuszenie całego aparatu carskiego terroru, by… liczył się z nimi – synami rzemieślników, prostymi chłopakami, którzy mieli być nikim.

- reklama -

W trakcie Powstania Styczniowego kierowniczy organ obozu czerwonych, Komitet Centralny Narodowy, powołał do istnienia organizację zbrojną, nazwaną. Jej członkowie budzili przerażenie, bo byli jak duchy, choć dla wywołania większego przerażania potrafili atakować w biały dzień, przy świadkach. Działali niezwykle brawurowo, nie powtarzając tego samego schematu. Ich podstawową bronią były sztylety (czasem o ostrzach pokrytych trucizną), od używania których zaczerpnęli swoją nazwę. Sztyletnicy. Byli odpowiedzią na liczne represje stosowane wobec Polaków oraz na  rozbudowaną i szalenie niebezpieczną sieć carskiej agentury. Komitet Centralny Narodowy, jak i późniejszy Tymczasowy Rząd Narodowy, miały świadomość, że dla prowadzenia działań konieczne jest zlikwidowanie a przynajmniej ograniczenie działań szpicli i carskiej policji. Większość sztyletników pochodziła z Warszawy (acz oczywiście nie tylko). „Przeciętny” sztyletnik był dwudziestokilkuletnim mężczyzną, najczęściej pracującym jako rzemieślnik (lub uczył się zawodu jako czeladnik). Sztyletnikami bywali dorożkarze, młodzi cyrulicy, pracownicy fizyczni. Z racji powierzanych im zadań musieli być bardzo sprawni fizycznie, szybcy i nie ma co ukrywać – bezwzględni (chociaż jak poniżej pokażemy – nie w każdym przypadku). Sztyletnicy działali zresztą nie tylko sztyletem, trucizną czy kulą. Z powodzeniem stosowali też terror psychologiczny i zastraszenie. Carski urzędnik mógł każdego dnia dostać list z pogróżkami czy kulę jako zapowiedź swojej przyszłości. Adiutant wielkiego księcia Konstantego (wg innych źródeł sam gen. Jewgienij Rożnow) wspominał, jak to pewnego dnia dostał woreczek drobnych… kości, opisanych jako szczątki jednego z carskich ajentów. Sztyletnicy przeprowadzili szereg udanych zamachów, aż doszło do „zmiany wart” w carskich władzach.

Wielki książę Konstanty został odwołany a na jego miejsce zapowiedziano przyjazd nowego namiestnika – gen. Fiodora Berga (1794-1874), z pochodzenia Niemca w carskiej służbie, w latach 1863-1874 – ostatniego namiestnika Królestwa Polskiego, który w historii Polski zapisał się stłumieniem Powstania Styczniowego.

Od razu po przybyciu zaprowadził w Warszawie terror i represje, ale też rozmaite codzienne upokorzenia: kazał np. aby kłaniał mu się każdy Polak, którego napotka na swej drodze. Miał ku temu sporo okazji, bo w orszaku swojej służby ostentacyjnie jeździł po Warszawie konno (pomimo ukończonych 73 lat) lub powozem. Co prawda warszawiacy ze swoim słynnym poczuciem humoru od razu ułożyli o tych przejażdżkach złośliwy wierszyk, w którym określili Berga jako mumię, ale fakt był faktem – nowy namiestnik dał im się mocno we znaki.

- reklama -

Berg popełnił jednak jeden błąd – swój kalendarz miał zaplanowany z iście niemiecką precyzją i ściśle się go trzymał:: poruszał się tymi samymi ulicami, w tych samych godzinach, co pozwoliło zaplanować zamach także na niego. Jego inicjatorem był sam Ignacy Chmieleński, żądny był sukcesu, mogącego podnieść na duchu powstańców i poprawić nastroje w społeczeństwie. Po długich obserwacjach wybrano wreszcie datę, miejsce akcji i jej dowódcę. Odpowiednio – wieczór 19 września 1863, Pałac Zamoyskich (wbrew nazwie była to zwykła kamienica) u zbiegu Nowego Światu i Świętokrzyskiej, Paweł Landowski – Naczelnik Żandarmerii Narodowej. (Tu mała dygresja – mało kto wie, że autorem projektu słynnego posągu Chrystusa w Rio de Janeiro jest Paul Landowski – bratanek Pawła Landowskiego, jak łatwo się domyśleć – noszący imię po swoim stryju.)

Kiedy ok. godz. 17-tej Berg wracał na Zamek Królewski, gdzie mieszkał i urzędował, na dach jego powozu z trzeciego piętra budynku Pałacu, z mieszkania pod numerem 6 spadły bomby  wypełnione siekańcami i butelki z płynem zapalającym (taki pierwowzór koktajli Mołotowa). Najwyraźniej jednak po raz kolejny diabeł czuwał nad carskim namiestnikiem. Chociaż powóz został przebity w 17 miejscach, rannych zostało 3 kozaków z eskorty (a także pięć koni), samemu Bergowi nic się nie stało – odłamek przedziurawił mu jedynie kołnierz płaszcza. Sztyletnicy, którzy zamach zorganizowali, czyli Chmieleński i Landowski uniknęli schwytania (Landowski z bratem – ojcem Paula uciekli do Paryża, a Chmieleński po prostu zniknął), ale Berg wziął odwet na 660 osobach zamieszkujących kamienicę, z której został zaatakowany.

W potężnym jak na owe czasy gmachu mieszkał cały przekrój społeczeństwa – w lepszych lokalach arystokraci, profesorowie, bogatsza burżuazja, w tych gorszych – drobni urzędnicy a na górnych piętrach, gdzie lokale były najmniejsze i najniższej jakości, jak to zwykle w tego rodzaju mieszkaniach – studenci. Niemal zaraz po zamachu, na rozkaz Berga budynek został otoczony przez wojsko. Wszyscy mężczyźni  (w tym sam hrabia Ignacy Zamoyski) bez względu na wiek i status społeczny zostali aresztowani i osadzeni w Cytadeli. Kobiety, dzieci i starców rosyjscy żołdacy po prostu wyrzucili na ulicę. Wszystkie mieszkania doszczętnie splądrowali, rabując co tylko się dało. To, czego nie dało się wynieść, albo czego wartości nie byli świadomi, po prostu wyrzucili na ulicę. W ten sposób na bruk trafiło wiele cennych mebli, rzeźb i obrazów oraz fortepian Fryderyka Chopina, na którym grywał on przed opuszczeniem Warszawy i który był przechowywany przez mieszkającą w tym budynku siostrę kompozytora Izabellę z Chopinów Barcińską. Zniszczone zostały także inne pamiątki po kompozytorze, które zgromadziła ona w swoim mieszkaniu. (Właśnie temu zdarzeniu poświęcił swój wiersz „Fortepian Chopina” Cyprian Kamil Norwid)

- reklama -

Wszystkie meble, obrazy i książki Rosjanie zgromadzili na stosie ułożonym przed pomnikiem Kopernika i spalili. Według świadków płomienie z tego stosu sięgały aż do kościoła św. Krzyża. Jeszcze przez wiele dni rosyjscy żołdacy za bezcen sprzedawali zrabowane w kamienicy Zamoyskich srebra czy ubrania. Wydarzenia te rozpoczęły zresztą prawdziwą falę terroru, w której obie strony nie wahały się zastosować najbardziej brutalnych metod.

Szał

W odwecie za splądrowanie Pałacu Zamoyskich i aresztowanie lub wypędzenie jego mieszkańców, we wrześniu i październiku sztyletnicy dokonali kilkunastu zamachów na carskich szpiegów i oficerów policji. Z kolei Rosjanie intensywniej niż wcześniej poszukiwali sztyletników i w publicznych egzekucjach rozstrzeliwali schwytanych sztyletników. Berg rozdrażniony dokonanym nań zamachem, wprowadził szereg nowych represji wobec Polaków. Od tej pory wszyscy świadkowie zamachu na carskiego urzędnika/oficera/policjanta mieli odpowiadać tak samo jak jego sprawca. Jeśli atak nastąpiłby z kamienicy, podlegała ona konfiskacie. Właściciel ponosił odpowiedzialność karną za wszystkich swoich lokatorów (ale miał prawo przeszukiwać ich mieszkania). Jeśli zamach zostałby dokonany na ulicy, a sprawca uciekłby np. przez sklep, cały towar w nim się znajdujący podlegał konfiskacie. I przepisy te były bezwzględnie egzekwowane. Gdy sztyletnicy zabili w Hotelu Europejskim carskiego szpiega, cały budynek został natychmiast zarekwirowany „na potrzeby wojska”. Jak łatwo przewidzieć, sztyletnicy w tej wojnie nie mieli większych szans. Co gorsza, represje za działania sztyletników cały czas spadały też na powstańców styczniowych (i tak już prześladowanych za własne działania) oraz ludność cywilną. Sytuację pogorszył upadek Rządu Narodowego i przekazanie całej władzy nad powstaniem Romualdowi Trauguttowi, co nastąpiło w październiku 1863r. Od tego momentu wygaśnięcie działalności sztyletników było właściwie kwestią czasu.

Gdyby jak młodzi szlachcice, ćwiczyli się w strzelaniu czy szermierce, na pewno osiągnęliby jeszcze więcej. Ale i tak ich olbrzymim sukcesem było zmuszenie całego aparatu carskiego terroru, by… liczył się z nimi – synami rzemieślników, prostymi chłopakami, którzy mieli być nikim. W opinii wielu historyków to oni stali się zalążkiem żandarmerii wojskowej. Można więc powiedzieć, że jak zwykle – Polacy byli pierwsi.

Śledź nas na:

Czytaj:

Oglądaj:

Subskrybuj
Powiadom o

0 komentarzy
oceniany
najnowszy najstarszy
Wbudowane informacje zwrotne
Zobacz wszystkie komentarze
reklama spot_img

Ostatnio dodane

Jan Kazimierz w słuckim pasie

20 listopada 1648 Chwalcie usta Pannę Marię!Już więcej nie wierzęAni w działa, ni w husarię,W zbroje, ni w pancerze.Za nic...

Przeczytaj jeszcze to!

0
Podziel się z nami swoją opiniąx