Koronawirus szaleje w całkowicie zaszczepionym Gibraltarze

Gibraltar, brytyjskie terytorium na południowym wybrzeżu Hiszpanii, to najbardziej wyszczepione miejsce na świecie.

W 2020 r. mieszkało tam 34 tys. ludzi, tyle co w niedużym polskim mieście. Wszyscy od miesięcy karnie noszą maseczki w sklepach, transporcie publicznym i na lotnisku. Według oficjalnych danych na Gibraltarze podano do tej pory co najmniej 94 469 dawek szczepionek, co wystarczy, aby w pełni zaszczepić 140,2 proc. populacji. To by oznaczało, że dosłownie wszyscy zostali tam zaszczepieni.
Zgodnie z zapewnieniami producentów szczepionek i rozmaitych szczepiennych foliarzy, powinien to więc być skrawek świata całkowicie wolny od pandemii. I co? I w tej chwili każdego dnia zakażenie koronawirusem stwierdza się u ok. 66 mieszkańców tego skrawka Wielkiej Brytanii. Odpowiada to 52 proc. zakażeń, jakie odnotowywano tam w styczniu tego roku, w szczycie pandemii w tym miejscu. Jednak jakimś dziwnym trafem informacje o tym prędzej można znaleźć w memach niż w czołowych serwisach informacyjnych.

Wobec wzrostu zakażeń władze Gibraltaru… odwołały obchody Bożego Narodzenia, informując, że nie będzie żadnych oficjalnych uroczystości, przyjęć ani spotkań z udziałem rządu. Wytyczne zalecają mieszkańcom Gibraltaru, aby tam, gdzie to możliwe, spotykali się na otwartych przestrzeniach, a przebywając w pomieszczeniach otwierali okna, nosili maski i zachowywali pewien dystans podczas powitania. Co do Bożego Narodzenia, to władze zachęcają mieszkańców, by „rozważyli” rodzinne spotkania i tylko patrzeć, aż wzorem pomysłu polskiego rządu, wprowadzą im ograniczenia w liczbie osób spożywających świąteczny obiad (Wigilii, jaką my znamy, tam nie ma). To naród bardziej zdyscyplinowany od naszego, więc może nawet posłucha. Oczywiście wszyscy są zachęcani do przyjęcia „dawki przypominającej”. Ta ma już zagwarantować bezpieczeństwo. Przynajmniej do czasu nowego wariantu i nowej dawki.
Niestety, nie wiadomo, co na temat rozprzestrzeniania się koronawirusa w całkowicie zaszczepionej społeczności sądzą nasze „tuzy medycyny” w osobach Horbana, Grzesiowskiego czy Simona. Jakoś stracili elokwencję w tej sprawie. Ciekawe dlaczego?